Naturalnie

Naturalnie

Hej moje kochane!



Dziś przychodzę do Was z kolejna serią kosmetyków naturalnych. 
Dzisiaj opowiem Wam trochę o przygodzie z rosyjskimi kosmetykami.

 Musicie jednak uważać, zdarzają się produkty na licencji.
 Ja otrzymałam w prezencie ten oto szampon i balsam.
 Akurat ten zestaw jest z Estonii. 
Możecie się zdziwić, gdy kupicie wersje na licencji rosyjskiej, ponieważ ona niestety zawiera SLS.

O nim powiem dość sporo, posiadam oryginal jak i wersję na licencji.

Wersja z Rosji.

Ma super konsystencję, bardziej jak miód niż lejąca się jak tradycyjne kosmetyki do włosów.. Bardzo się pieni, chociaż ja rozcieńczam wszystkie szampony bez wyjątków.
 Włosy pozostawia w stanie naturalnym. 
Bez oblepiaczy. 
Ostrzegam, możemy się zdziwić jaką mamy szczotę.
 Moje włosy na początku nie bardzo polubiły 
Babcie. Puch po niej był okropny. Włosów nie dało się uczesać. 
Szczotkę wbić był koszmar. 
Przestałam, więc stosować go przy każdym myciu.
 Radzę też tak zrobić i myć nim głowę raz może dwa w tygodniu.
 Zależy też od częstotliwości mycia włosów. 
Jeżeli myjecie co trzy dni, to co drugie użyjcie właśnie Bani. 

Długo zastanawiałam się czy napisać coś o tych produktach. 
Skuszona jednak komentarzami z Instagrama, jestem tu dla Was z opinią. 

Dziękuję bardzo za komentarze, które napędzają mnie do pracy i pisania tutaj. 
Jestem dla Was, pamietajcie. Nie bójcie się komentować. 
Zostawcie chociaż emotikonke pod postem tu czy na instagramie. 
To właśnie Wy napędzacie mnie do działania i dzięki temu widzę, że ktoś jednak mnie czyta. Aż chce się pisać.
 Jakiś czas temu miałam kryzys i chciałam rzucić to wszystko, ale nie lubię się tak łatwo poddawać. Cieszę się niezmiernie, że z dnia na dzień jest Was coraz to więcej. 
Dziękuję Wam za to, że mnie wspieracie i jesteście ze mną.


Recenzja.




 Oryginalna Bania Agafia, nie zawiera parabenow oraz SLS.
 I całkiem inaczej działa. 
Moja kolekcja jest duża, jednak zdecydowałam się na zdjęcia tych akurat, bo mają najładniejsze etykiety. Musicie mi to wybaczyć. 
Jednak do rzeczy.

Moja przygoda z Bania Agafia, zaczęła się już dawno temu.
 Potrzebowałam szamponu, dzięki któremu pozbędę się z włosów sylikonów i innych oblepiaczy. Poprosiłam ciocie, aby mi coś zakupiła.

 I padło na szampony dosłownie za 5-6 zł, a w promocji jeszcze tańsze, właśnie z tej firmy.
Akurat nie te, które są na zdjęciach.
 Jednak z tej samej firmy i do tego ROSYJSKIE.

SZAMPON







Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, Tradycyjny syberyjski szampon do włosów nr 2 na brzozowym propolisie.

ROSJA.

Po dłuższym jej stosowaniu widać efekty. Włosy się nie przetłuszczają tak bardzo jak wcześniej. Są uniesione, odżywione i mniej ich zbieram z wanny podczas mycia. 
To dla mnie bardzo ważne, ponieważ mam problem z wypadaniem włosów.

Co do wersji Estońskiej.

Włosy nie są jakieś super. Miałam wrażenie, że są niedomyte. Takie w sumie nijakie. Ciut bardziej sianowate. Zbytnio ten szampon mi nie pomógł. 
Wręcz denerwował mnie tym, że na drugi dzień mimo wcześniejszego przesuszu włosy były oklapnięte, sztywne i nie dały się ułożyć.
Sprezentowałam go mamie, która ma włosy krótkie, grube i nigdy nie farbowane. 
Jej już bardziej podpasował, ale musi po nim stosować odzywkę z innej firmy, ponieważ włosy nie chcą się układać. 
Więc to w sumie bez sensu, bo zamiast pozbyć się oblepiaczy, musi je stosować.


Czas na balsam.




Pervoe Reshenie, Przepisy Babci Agafii, Tradycyjny syberyjski balsam do włosów nr 2 na brzozowym propolisie.


Tu również taka sama opinia. Jeżeli ktoś trafi na Estońską wersje.
 Niestety, ale przykro mi to mówić, zniechęci się co do naturalnej pielęgnacji.
Ten balsam dostałam również w prezencie.
 Cieszyłam się strasznie. 
Jednak postanowiłam zakupić oryginał. 
Niebo, a ziemia.
Estonia wywołała u mnie niemal płacz. 
Stosowałam jako odżywkę, maskę, balsam nawet szampon!
Nie! Po prostu się nie da. Tak jak pisałam wcześniej, może innym się sprawdza. U mnie wywołał szopę i płacz przy czesaniu. 
Nałożenie maski z innej firmy mnie uratowało i nie straciłam połowy włosów.
Wiadomo, pielęgnacja naturalna wymaga czasu. 
Nie możemy spodziewać się po jednym nałożeniu, że nasze włosy będą w super kondycji.

Rosja za to, fajnie wpływa na włosy. Po dłuższym stosowaniu widać efekt. 
Ja nie mam się co chwalić, bo moje końcówki już wołają o wizytę u fryzjera. Włosy nie są w dobrej kondycji i do tego przyznaję się bez bicia. 
Jest to po części moja wina, bo chodzenie w tzw. cebuli nie wpływa dobrze na ich stan.






Połamane, rozdwojone końcówki.
 Uwielbiam to po prostu. Jakoś ciężko mi się jednak odzwyczaić. Staram się!

Tyle na dziś o naturalnym szaleństwie.

Chciałabym poznać Waszą opinie na temat hennowania włosów. 
Stosowała któraś z Was? 
Ja już długo o tym czytam, a że nie planuje wracać do naturalnego koloru i cały czas krążę w okół rudości i czerwieni, chyba się skuszę. 
Co myślicie? 

Dziewczyny z gimnazjum, wiem już, że jesteście. 
Pasował mi blond? Czy zostać przy czerwieni?
Chcę poznać każdą opinie. 
Czekam!

Nie jestem zadowolona ze zdjęć, jednak nie mam jak zrobić nowych.
Jest na dworze pochmurno i światło nie chce ze mną współpracować.
Miało być inaczej!

Miało być inaczej!

Witajcie moi Kochani!


Wiem, wiem. 
Grupa szczuromaniaków za pewne jest na mnie obrażona. 
Nie piszę już tak jak wcześniej. Jednak chyba gdzieś umknęła mi ta wena i się ciut wypaliłam.
To Oni pomogli mi się tu znaleźć i na pewno nie zapomnę o tym, by wrzucić od czasu do czasu jakiś post specjalnie dla Was. 
Chyba, że założę oddzielnego bloga, by móc rozdzielić te dwie sprawy. 
Zobaczymy jeszcze jak się to potoczy.
 Nie chciałabym pisać raz na jakiś czas tylko częściej, a szczurasy, niestety, albo i stety nie fundują mi przygód codziennie. 
Chyba się starzeją.
Więcej o moich planach kiedy indziej, a dziś wjeżdża recenzja. 


RECENZJA.



Dzisiaj porozmawiamy sobie, albo to ja sobie pogadam do Was na temat naturalnych kosmetyków, czyli tego co teraz jest HOT i w ogóle WOW SUPCIO.
Ja kosmetyki naturalne używam od dawien dawna.
 Może nie w takim stopniu jak teraz, ale używałam.
Nie miałam zbyt dużo wiedzy na ten temat, ale to najczęściej wynikało z braku pieniążków, a chęci zadbania o siebie. 
Cóż wstydziłam się tego, że tworze sama mydełka, czy stosuje peelingi i maseczki do twarzy robione w domu. 
Nagle bum. 
Okazało się, że nie ma się czego wstydzić. 
Wszyscy wariują na punkcie NATURALNEJ pielęgnacji.
 Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że mydło z wrzuconymi kwiatkami może kosztować 40 zł ! 
Gdzie ja, gdy miałam już trochę więcej lat i pieniążków, zaprzestałam to robić, bo po co jak mogę kupić. I okazało się, że mogę kupić naturalne kosmetyki.
Raczej już nie wrócę do tworzenia czegoś swojego, bo czas mi na to nie pozwala. 
Jednak znalazłam kilka firm, które bardzo, ale to bardzo podpasowały mi do cery oraz skóry ciała czy włosów. 
Oczywiście pamiętajmy, że to co sprawdza się mi, nie koniecznie będzie służyć i Wam.
Ostatnio miałam okazję testować dwa cudowne produkty od firmy 
CISFARM Cosmetics.


Co mówi producent:

Olejek  z czystka ladanowego dzięki swojemu składowym hamuje rozwój wielu bakterii i grzybów. Posiada silne działanie przeciwzapalne i antyseptyczne. Cechuje go też bardzo intensywne działanie przeciwzmarszczkowe, regenerujące, ujędrniające i napinające. Nie bez znaczenia pozostają właściwości przeciwutleniające, które redukują ilość wolnych rodników w organizmie, opóźniają procesy starzenia oraz zapobiegają mutacjom komórek będącym przyczyną nowotworów. Odkryto również, że polifenole zawarte w Czystku poprawiają kondycję skóry przez obniżanie aktywności kolagenazy – enzymu odpowiedzialnego za rozkład kolagenu. Przy cerze trądzikowej należy unikać stosowania substancji wysuszających ( np. Na bazie alkoholu), ponieważ będą one powodowały zwiększone wydzielanie sebum. Dlatego też do codziennej pielęgnacji powinno się stosować kosmetyki nawilżające.  Krople oleju należy połączyć na dłoni z codziennie stosowanym kremem i nanieść na twarz, szyje i dekolt omijając okolice oczu. Na ropne wysięki można aplikować nierozcieńczony olejek np. za pomocą patyczka do czyszczenia uszu. Należy pamiętać aby omijać niezmienioną chorobowo skórę.  
Po pierwszych dniach stosowania mogą nasilić się objawy, jest to efekt działania olejku który działa oczyszczająco na cerę.




MYDŁO



Jednym z produktów jest mydełko z olejem z czystka ladanowego.
Naturalne, pięknie zapakowane. 
Ciut mnie podrażniło po pierwszym użyciu na twarzy. Cięzko powiedzieć,po prostu jest fajnie mocne, ale z całą serią moich zabiegów na ciało, bym nie gubiła skóry jak wąż, sprawuję się znakomicie. Wypryski na plecach znikają, kiedyś miałam z nimi ogromy problem, dziś zdarzają sie pojedynczy przyjaciele. Po mydełku, zauważyłam dużą poprawę w kondycji skóry, jest napięta, fajnie nawilżona, gładka, nie mam wysypu dużych zaczerwienionych wyprysków jak do tej pory. Mam nadzięję, że na dłuższą metę poradzi sobie nawet z tymi maleńkimi. 


OLEJEK



O nim powiem dość krótko.
Olejek jak i mydełko mają specyficzny zapach.
Ja jestem przyzwyczajona, jednak komuś może  przeszkadzać. 
Nie jest to na pewno zapach kosmetyku z drogerii. 
Olejek w połączeniu z mydełkiem spisuje się super. 
Jak już wyżej napisałam, na skórze twarzy zawsze miałam komplet przyjaciół.
Czy to przed kobiecym dniem, czy nie. Zawsze roiło się od dużych czerwonych plam.
Teraz, ten problem powoli znika. 
Wiem, że kuracja musi trochę potrwa, ale zauważyłam już poprawę w okolicy czoła. 
Na nim, zawsze coś było. Zawsze ukryte pod warstwami fluidu i korektora, ale było. 
Na dzień dzisiejszy, problem znika. 
I mam nadzieję, że tak już zostanie.












Na podsumowanie mogę Wam powiedzieć, że polecam z całego serca te dwa produkty.
Cena nie jest mała, ani bardzo duża. 
Rozumiem jednak, że nie na każdą kieszeń.


Zestaw znajdziecie na stronie :
http://cisfarmcosmetics.pl



Znajdziecie tam również inne produkty przeznaczone do innych typów skóry.
Polecam i zapraszam!

Szybki Post

Bry!Chciałam przypomnieć, że ruszyła nowa Kampania Ambasadorek!

Pachnąca słońcem <3

Polecam Gorąco <3


Zapraszam!

Sama również biorę udział, ponieważ uwielbiam tą firmę!
Trzymacie kciuki ?

#Rozświetlającyrytułał #ambasadorkaLPM



normalnie o tej porze

normalnie o tej porze


Dzień dobry moi kochani!

Wiem, że wiele z Was czeka na ten post, więc dziś znalazłam chwilę miedzy wybiegami moich dzieci, a obiadem dla rodziny.
Zacznijmy od tego, że dzisiaj będzie tylko recenzja, ponieważ mój czas jest bardzo ograniczony.
U szczurasów się nie dzieje nic, prócz koncertów na 3 poidła noc w noc.


RECENZJA.

Dostałam się do testowania antyperspirantu w sprayu w Klubie Recenzentki Wizaż.
Byłam prze-szczęśliwa, ponieważ to moje pierwsze takie osiągnięcie.
Paczka przyszła po dość krótkim czasie.
Od razu wzięłam się za testowanie owego produktu.

Jest nim :
Antyperspirant dry comfort real life tested od Nivea.

Co mówi producent?

NIVEA DRY oferuje skuteczną i szybką ochronę dzięki której czujesz się komfortowo przez cały dzień. Unikalna i silna formuła dualactive zapewnia świeżość i ochronę dzięki połączeniu dwóch aktywnych składników antyperspiracyjnych. Powoduje to, że DRY jest najskuteczniejszym antyperspirantem od NIVEA. Z przyjemnym, delikatnym pudrowym zapachem będziesz czuła się komfortowo w wielu wymagających życiowych sytuacjach.



• Skuteczna ochrona testowana w rzeczywistych warunkach.

• Silna antyperspiracyjna formuła Dual Active.

• 48-godzinna ochrona antyperspirantu.

• Nie zawiera alkoholu ani barwników.

• Tolerancja dla skóry potwierdzona dermatologicznie.
• Antyperspirant dostępny jest również w kulce i sprayu.


I teraz czas na moją ocenę.

W moim odczuciu, jest to wręcz HIT.
Hamuje potliwość.
Jeżeli stosujemy go odpowiednio(wstrząsamy przed użyciem) nie zostawia białych plam.
Ładnie pachnie nie drażni, bo zapach nie jest nachalny.
Ma przyjemne opakowanie i fajne zamknięcie.
Uczucie świeżości utrzymuje się bardzo długo.
I co było dla mnie najważniejsze, nie podrażnia, nie uczula.
To jest mój wyznacznik przy sięganiu po antyperspirant.


Gdy zgłaszałam się do Klubu Recenzentki, by móc przetestować ten produkt najbardziej bałam się, że mnie uczuli lub pojawią się niemiłe podrażnienia.
Jakie było moje miłe zaskoczenie, gdy sprawdził się idealnie. 
Kupię na pewno jeszcze nie raz.
Teraz wędruje ze mną codziennie rano i po kąpieli.
Także POLECAM W 100%.
#klubrecenzentki #mojekwc







Druga część recenzji będzie dotyczyła mojej ukochanej firmy czyli SYLVECO.
Jakiś czas temu otrzymałam od Nich próbki kosmetyków. 
Kiedyś już niektóre testowałam, jednak nie miałam dostępu do wszystkich ze zdjęcia.
Pokochałam tę firmę, jak jeszcze nie było tak głośno na temat NATURALNE, tylko NATURALNE.
Trochę próbek rozdałam po znajomych i są zadowolone. 

A ja? 
Dziś skupimy się na jednej z serii czyli zielonej.





Seria zielona czyli : 

Normalizująca.

Energetyzująca.

Orzeźwiająca.





Co mówi producent :

 Produkty VIANEK serii zielonej charakteryzują się działaniem oczyszczającym, orzeźwiającym i detoksykującymPrzeznaczone są do pielęgnacji ciała, do każdego rodzaju skóry.

Produkty serii energetyzującej zawiera takie składniki aktywne, jak:
  • ekstrakty z liści mięty, melisy i szałwii działają oczyszczająco, odświeżająco, łagodząco, wspomagają detoksykację skóry
  • ekstrakt z jabłka to bogactwo kwasów owocowych, soli mineralnych i cukrów, jest antyoksydantem, ułatwia także procesy przenikania substancji aktywnych do głębszych warstw skóry
  • oliwa z oliwek jest źródłem skwalenu, pielęgnuje skórę i wspomaga procesy jej oczyszczania 
  • masło shea chroni i wzmacnia barierę wodno-lipidową skóry, przez co poprawia się jej elastyczność, silnie nawilża i natłuszcza skórę
  • olejek eukaliptusowy jest silnym antyseptykiem, działa odświeżająco i pobudzająco 
  • ksylitol działa nawilżająco, powodując jednocześnie wzmocnienie funkcji ochronnych skóry
  • panthenol silnie wiąże wodę w skórze, w skórze z prowitaminy przekształca się w witaminę B5, chroni skórę przed podrażnieniami
  • witamina E to naturalny konserwant, zapobiega utlenianiu się fazy olejowej kosmetyku, ponadto jest antyoksydantem, dzięki temu chroni przed zniszczeniem lipidy naskórka.

Co na to ja?

Miałam przyjemność już wczoraj i dziś przetestować to cudo i jestem bardzo zadowolona.
Krem na noc sprawdził się super.
Zapach pokrzywy nie jest dla mnie czymś strasznym, więc nawet była to dla mnie zaleta.
Po nałożeniu czułam przyjemną powłokę na skórze. 
Nie była tłusta, tylko delikatnie nawilżona.
Rano przyjemne zaskoczenie, brak nieprzyjaciół na mojej twarzy. 



Po nałożeniu kremu na dzień z ekstraktem z kory wierzby, kolejna niespodzianka, idealnie się wchłonął zostawiając moja cerę gładką i optymalnie nawilżoną. 
Nie miałam okazji zobaczyć jak sprawuję się pod makijażem, bo dzisiaj cały dzień w domu i nie musiałam się malować.
Myślę jednak, że idealnie by się sprawdził również w tym zadaniu.

Mam nadzieję, że będę miała okazję jeszcze wypróbować inne warianty tej serii, ponieważ czaję się na coś do włosów oraz jakiś peeling. 


SYLVECO - POLECAM w 10000%


Niestety dziś moja wena gdzieś uciekła i mam nadzieję, że zrozumiecie co miałam Wam do przekazania. Jednak może to zmęczenie lub po prostu PONIEDZIAŁEK.





Źródła:
https://vianek.pl/seria-zielona/
https://www.nivea.pl/shop/dry-comfort-antyperspirant-spray-40058087175900108.html


Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger