W matce naturze siła...

W matce naturze siła...

Paczka od firmy Your Natural Side przyszła do mnie już szmat czasu temu, jednak chciałam dobrze przetestować wszystkie produkty by móc je Wam szczegółowo opisać. Zawartość paczki mnie zadziwiła, bo produktów było na prawdę sporo, bo aż siedem i to odpowiednio dobranych do mojego rodzaju skóry. Your Natural Side to polska marka, która została stworzona po to, aby naturalne kosmetyki były dostępne dla każdego, nie tylko dla ludzi "z wyższych sfer". Produkty NIE są testowane na zwierzętach czyli cruelty free, są w 100% naturalne, mają bardzo wysoką jakość i są bezpieczne, bo mają status kosmetyku, nie surowca.



W paczce znalazłam:


Zacznijmy może od mydła Zielona Glinka, bo one urzekło mnie nie tylko swoim wyglądem, a także działaniem. Mała zielona kostka z postrzępionym rogiem i pięknym tłoczeniem nazwy firmy od razu przykuwa uwagę i gdy tylko zostawiłam je w łazience, padało wiele pytań od gości na jego temat. Oczywiście otrzymali zakaz używania go do mycia rąk. Ja używałam go głównie do mycia pleców, na których od zawsze zmagałam się z niedoskonałościami, zaskórniki, ropne wypryski czy bolące czerwone gule podskórne pojawiły się u mnie najczęściej zimą, gdy niestety, ale ta część ciała musi być schowana pod ubraniami. Gdy przychodziło lato, nieprzyjaciół było o wiele mniej, jednak zostawały blizny, które również nie wyglądają zbyt estetycznie. Po używaniu mydła Zielona Glinka, pozbyłam się większości zaczerwienień oraz wyprysków. Latem będę cieszyć się piękną skórą na plecach i nie będę ich ukrywać pod zabudowaną koszulką.



Zawiera:
  • olej kokosowy
  • oliwę z oliwek
  • olej z pestek winogron
  • olej awokado
  • sól himalajską
  • zieloną glinkę
Idealnie sprawdza się do skóry:
  • mieszanej 
  • tłustej
  • problemowej
  • podrażnionej
  • ze skłonnością do powstawania zaskórników
Następnym produktem z listy jest fioletowa glinka. Przyznam szczerze, że rzadko sięgam po półprodukty, częściej w mojej pielęgnacji można było zobaczyć gotową maseczkę czy peeling. Teraz jednak odważyłam się i zawzięłam się w systematycznym używaniu glinki w mojej pielęgnacji. Nie żałuję, ani trochę. Skóra nigdy nie była tak gładka jak po zrobieniu maseczki z fioletowego proszku i wody z trawy cytrynowej, o której opowiem Wam trochę niżej. Taka mikstura działa odkażająco i tonizująco, zauważyłam znaczną poprawę w wyglądzie mojej skóry, jest miękka, nawilżona i rozświetlona.



Skład mineralny:

  • Krzemionka (SiO2) 64,85%
  • Tlenek glinu (Al2O3) 23,50%
  • Tlenek magnezu (MgO) 0,50%
  • Tlenek żelaza (Fe2O3) 4,35%
  • Tlenek tytanu (TiO2) 0,07%
  • Tlenek sodu (Na2O) 0,10%
  • Tlenek wapnia (CaO) 0,55%
Idealnie sprawdza się do skóry:
  • wrażliwej
  • problemowej
  • suchej
  • normalnej
  • mieszanej
  • pozbawionej elastyczności
  • zmęczonej
  • poszarzałej
Kolejnym produktem jest woda z trawy cytrynowej, to ona była wspomniana przy maseczce z glinką. Stosuję ją głównie jako półprodukt do maseczek, ale także idealnie sprawdza się jako tonik, ale także spryskuje nią twarz, gdy jest mi po prostu ciepło. Będzie świetnie sprawdzać się na upalne dni, za którymi tak bardzo tęsknie. Oczywiście wybrałam ją dlatego, że jest przeznaczona do skóry przetłuszczającej się, ale nie tylko. Skusiła mnie obietnica zmniejszenia porów i tu było moje największe zaskoczenie, gdy okazało się, że to naprawdę działa. Mało kiedy wierzyłam w moc takich produktów, czasami faktycznie było widać poprawę, ale tutaj efekt rzuca się od razu w oczy. Uwielbiam kiedy działanie widać natychmiast.


Zawiera:



Idealnie sprawdza się do: 

  •  cery tłustej 
  •  mieszanej 
  •  problemowej, 
  •  zanieczyszczonej
  •  z rozszerzonymi porami
  •  włosów przetłuszczających się


Następnym produktem jest serum witamina E, sięgnęłam po nie, ponieważ jak większosć kobiet mam problem z rozstępami. Na codzień w ogóle mi one nie przeszkadzają. Jednak pojawiają się one u mnie zazwyczaj na brzuchu oraz udach i gdy nadejdą wyczekiwane letnie dni chciałabym, aby moja skóra była zadbana, a rozstępy mniej widoczne dla innych. Już po dłuzszym stosowaniu widzę, że kolor czerwony zmienia się na dużo jaśniejszy i niektóre mniejsze paski zanikają. Jestem pełna entuzjazmu, gdy patrze na efekty, gdy skończy mi się ta buteleczka, na pewno sięgne po kolejną! Dodatkowo to serum podbiera mi mama, bo jej skóra już niestety posiada oznaki starzenia i jest bardzo zadowolona z efektów, bo przebarwienia są dużo jaśniejsze, a skóra bardziej jędrna. 





Zawiera:



Idealnie sprawdza się do:

  • skóry suchej i mocno odwodnionej
  • dojrzałej z oznakami starzenia
  • wymagającej ujędrnienia
  • o nierównomiernym kolorycie
  • podrażnionej promieniami słonecznymi
  • suchych i zniszczonych włosów 
  • do paznokci
  • wrażliwej skóry okolic oczu
Teraz czas na oleje, one w mojej pielęgnacji ostatnio goszczą bardzo często. Jednym z nich jest nierafinowany olej konopny. Wspominany teraz bardzo często u wielu osób. Skusiłam się na niego, bo ma działanie ochronne przeciw szkodliwymi czynnikami środowiska zewnętrznego. Działa również oczyszczająco, regenerująco i wygładzająco, a także przeciwstarzeniowo. Tutaj również podzieliłam się buteleczką z moją mamą, u mnie od razu widać piękne wygładzenie twarzy, a u mamy po dłuższym stosowaniu skóra stała się rozświetlona, a większość podrażnień zniknęła. Używam go punktowo, mieszam z kremem, lub z wodą z trawy cytrynowej i stosuje na całą twarz jako zamiennik kremu. 


Zawiera:
Idealnie sprawdza się do:

  • skóry suchej 
  • odwodnionej
  • wrażliwej
  • podrażnionej
  • skóry problemowej
  • dojrzałej z oznakami starzenia
  • z przebarwieniami
  • skóry głowy, trudno rozczesujących się włosów
  • łamliwych paznokci


Teraz czas na nierafinowany olej z nasion pietruszki, o jej jak on pachnie! Od razu kojarzy mi się z wakacjami na wsi w moim przypadku tu gdzie mieszkam. Ten olej wspomaga walkę z cellulitem, ujędrnia skórę i mocno uelastycznia. Ja jednak stosowałam go na skórę głowy, by wzmocnić cebulki, bo mam ogromy problem z wypadającymi włosami. Pomógł mi do tego stopnia, że widzę, że włosy rosną mocniejsze i grubsze. Problem z wypadającymi włosami trochę się zmniejszył, jednak nadal mi dokucza, dlatego stawiam teraz na kompleksowy zbiór witamin, by wspomagać włosy od środka, nie tylko od zewnątrz. Na cellulit jeszcze nie próbowałam, ale może się skusze? Jak przetestuje na pewno dam Wam znać!


Zawiera:


Idealnie sprawdza się do:

  • skóry mieszanej 
  • tłustej
  • problemowej
  • zanieczyszczonej
  • nadwrażliwej
  • zaczerwienionej
  • o nierównomiernym kolorycie
  • dojrzałej, wymagającej ujędrnienia

Ostatnim już produktem, jest nierafinowany olej z pestek jeżyn. Używałam go głównie pod oczy, bo od niedawna zaczął doskwierać mi problem sińców pod oczami. Marzyłam o tym, by nie być zmuszona do używania korektora codziennie pod oczy by nie straszyć ludzi ciemnofioletowymi plamami. Przy opowiedniej ilości snu, suplementacji witamin oraz codziennym stosowaniu tego oleju problem powoli znika, a sińce nie są już tak bardzo widoczne jak do tej pory. Produkt nie podrażnia i bardzo ładnie pachnie, a skóra pod oczami staje się nawilżona, miękka i bardzo gładka.



Zawiera:
Idealnie sprawdza się do:

  • skóry problemowej
  • z nadprodukcją sebum
  • nadwrażliwej o nierównomiernym kolorycie
  • dojrzałej z oznakami starzenia
  • delikatnej skóry okolic oczu
To już koniec zawartości paczki od Your Natural Side. Dajcie koniecznie znać, który z produktów byście najchętniej zakupili, ja uciekam gotować i prać, bo mimo choroby trzeba wykonać swoje domowe obowiązki.
Dłonie to wizytówka kobiety....

Dłonie to wizytówka kobiety....


Która z Nas nie lubi pięknie wypiłowanych i zadbanych paznokci.
Osobiście uważam, że dłonie są wizytówką każdej kobiety i uwielbiam mieć je nawilżone, czyste i najczęściej z pomalowanymi paznokciami. Wiadomo, że czasem życie nam nie pozwala na zbytnie szaleństwo, a praca nie jest zbyt łaskawa, by ta część ciała była idealna. Jednak warto chociaż w małym stopniu o nie dbać i odpowiednio je pielęgnować.

Ja odkąd dostałam w prezencie lampę do paznokci, nie umiem z niej zrezygnować i co rusz kombinuje z czymś nowym. Aktualnie jestem w trakcie robienia paznokci o kształcie kwadratu, pierwszy raz zdecydowałam się na taką odsłonę, więc pochwale się nimi już niebawem, na pewno zobaczycie efekt na instastory w przeciągu kilku dni.

Z pomocą w doszkalaniu przyszła mi firma Nc Nails Company i ja się w niej zakochałam. Jak dotąd używałam większość produktów NoName lub mniej czy bardziej znanych firm, ale ta podbiła moje serce i wiem, że długo z niej nie zrezygnuje. Jest to nasza rodzima, polska firma jednak znana na całym świecie. Marka prowadzi wiele ciekawych szkoleń, na których temat słyszałam same dobre rzeczy i może w przyszłości skuszę się na takie rozwiązanie. W asortymencie znajdziemy ogromny wybór lakierów hybrydowych, żeli do budowania lub kolorowych, a także znajdziemy produkty przeznaczone do metody akrylowej, lampy i inne akcesoria do manicure oraz pedicure. 

Wybór był naprawdę trudny, jednak, gdy zobaczyłam ten kolor nie mogłam się oprzeć. Przepiękny czerwony lakier o wdzięcznej nazwie FIRE RED. Jest on o pojemności 6 ml. 
Lakier ma krycie średnie w kierunku wysokiego, bo już po drugiej cieniutkiej warstwie osiągniemy piękny, soczysty kolor krwistej czerwieni. Ja w takich odcieniach czuje się najlepiej i najchętniej sięgam po róże oraz właśnie czerwienie. Trwałość jest mistrzowska i gdyby nie odrost, hybryda wytrzymałaby spokojnie, więcej niż miesiąc czy półtora. Nie ściera się, ani nie odpryskuje, świetnie trzyma się płytki. 





Drugi kolor po jaki sięgnęłam to trochę dla mnie szaleństwo, bo jest to Glam Stars 1018 o pojemności 6 ml. Piękny mieniący się brokatowy odcień w kolorze srebra. Wybierając go wyobraziłam sobie, że będzie tworzył idealne dopełnienie stylizacji z użyciem Fire Red i nie myliłam się. Błysk jest oszałamiający i niejednokrotnie słyszałam komplementy na jego temat, a także całej stylizacji. Zazwyczaj paznokcie maluje tak, aby jeden z nich był w innym kolorze, zazwyczaj pada na palec serdeczny. Moim zdaniem takie malowanie wygląda bardzo ładnie.





Trzecią rzecz wybrałam z myślą o czwartym produkcie, na który się skusiłam, wytrawiacz bez kwasowy Ultra Bond o pojemności 11 ml. Jest to preparat, który ma zadanie zwiększyć przyczepność naszych produktów do płytki paznokcia. Idealnie sprawdza się przy żelach, akrylach i właśnie hybrydzie. Moim pomysłem było właśnie stosowanie go pod żel, ponieważ niejednokrotnie słyszałam, że mam problematyczną płytkę i nie zawsze produkt dobrze się jej trzyma. Dzięki niemu nie muszę obawiać się, żel się zapowietrzy i będzie dostawała się pod niego woda, a także inne zanieczyszczenia co skróci trwałość wykonanego manicure. Najważniejsze przy wyborze było dla mnie to, by nie przesuszał płytki, ani jej nie deformował. 






Ostatnim już produktem, który wpadł mi w oko to bezbarwny żel jednofazowy All in one clear o pojemności 15 g. Ma on gęstą konsystencje, która świetnie sprawdza się przy budowaniu każdego kształtu paznokcia, a do tego ułatwia prace przez to, że świetnie rozprowadza się po płytce dzięki formule Easy File. Jest on bardzo wytrzymały, nie pęka, nie kruszy się nawet w ekstremalnych warunkach, bo ten co mnie zna wie, że na codzień lubię grzebać w garażu przy motocyklu lub poddawać renowacji stare meble. Paznokci nie oszczędzam w żadnym stopniu, a stylizacja tym żelem pozostaje nienaruszona nawet po całym dniu pełnym prac domowych, zabawy z motocyklem czy nowym meblem. Jest twardy jak skała i na prawdę ciężko go uszkodzić. Idealnie sprawdza się do zadań specjalnych, np. połamanych lub rozdwojonych paznokci. Nie piecze w lampie co jest dla mnie ważnym aspektem. Odkąd go używam to on jest teraz moim numerem jeden. 


W gratisie otrzymałam również dwie próbki i przecudowny magnes w kształcie lakieru z napisem "Jesteś boska!"






Wszystkimi produktami pracuje się bardzo przyjemnie. Nie mają one ostrych i nie przyjemnych zapachów. Nadają się dla osób dopiero uczacych się jak i dla profesjonalistów.Niżej zostawiam Wam linki do socialmediów tej firmy byście mogli dowiedzieć się o niej jeszcze więcej. 
Robicie hybrydy czy raczej stawiacie na tradycyjny lakier? 

Co cenicie sobie najbardziej w takich produktach?

Znacie firmę NC Nails Company ?
Świecomaniaczka?

Świecomaniaczka?

Dzień dobry!

Dziś kolejna moja mała mania do której długo nie mogłam się przyznać przed samą sobą.
Mianowicie chodzi tutaj o świeczki. Małe,duże, średnie, kolorowe, czy ze wzorkiem... Kupowałam wszędzie i zawsze. 
W moim pokoju było ich bardzo dużo, a teraz jest ich jeszcze więcej dzięki paczce od firmy Bispol. Chyba na nic tak nie czekałam jak właśnie na tą przesyłkę. 
Dotarła kilka dni przed moimi urodzinami, więc klimat był zapewniony na ten wyjątkowy wieczór. 
Bispol produkuje świece oraz podgrzewacze. 
Zostawie Wam link na końcu wpisu byście mogli przejrzeć asortyment producenta.



W paczce od Bispol znalazłam:

  • 3x9 - podgrzewacze - bez, wanilia, cynamon
  • jedną olbrzymią świecę w szkle - róża
  • 1x18 - podgrzewacze - zielona herbata

W tej ogromnej świecy zakochałam się od razu i musiałam koniecznie ją odpalić by poczuć jej zapach. Który rozszedł się w mgnieniu oka po całym mieszkaniu. Jestem nią zachwycona i mimo, że pale ją dosłownie codziennie i trochę jej już ubyło, mam nadzieję, że nigdy się nie skończy! 




Podgrzewacze używam również praktycznie codziennie wieczorami, a jutro to już w ogóle przepadnę by zrobić nastrój na Walentynkową kolację i cudownie spędzony czas z moim mężczyzną.

Zielona herbata i bez używana jest przeze mnie codziennie w dzień, by ożywić mieszkanie i je odświeżyć. Zapachy są delikatne, wyczuwalne, ale nie nachalne. Pomagają mi się odprężyć, ale i zmotywować do działania, bo są energetyzujące. 

W przypadku cynamonu i wanilii to zostawiłam je sobie na wieczór. Idealnie nadają się do umilenia relaksu w wannie, sprawdzają się również przy czytaniu książki. Ich zapachy są delikatne, nie duszące, ale mają w sobie coś co automatycznie mnie odpręża. Uwielbiam je łączyć ze sobą i cieszyć się chwilą wytchnienia podczas całego zgiełku codzienności. 




Kto nie lubi odetchnąć po ciężkim dniu czy tygodniu spędzonym na najwyższych obrotach.


Idealny odświeżający bez.


Odprężający cynamon.


Relaksująca wanilia.



Lubicie świece?
Ja je uwielbiam!

Zostawiam Wam linki do stron od Bispol na które warto zajrzeć!

  1. KLIK IG
  2. KLIK FB
  3. KLIK STRONA
Pięknie być kobietą...

Pięknie być kobietą...

Perfumy, która kobieta ich nie kocha. 
Ja ostatnio pokusiłam się na zapach z Avonu LUMINATA.
Zamówiłam go bez biegania za konsultantką. Jak?
Na profilu u Oli @design_femminile znalazłam link do strony, na której same możecie zamawiać produkty od firmy Avon. Dla mnie to ogromne ułatwienie, bo nie muszę czekać, aż konsultantka zbierze całe zamówienie by mogła je wysłać. I nie muszę się z nią nigdzie umawiać na odbiór kosmetyków, bo one przychodzą mi do domu. Polecam serdecznie każdej z Was.(Kliknij mnie, a przekieruje Cię na stronę


LUMINATA



Zapach jest świetny i w życiu nie powiedziałabym, że jest to Avon, raczej obstawiała bym coś z pólek wyżej. Jest idealny do noszenia na codzień, zwiewny, delikatny, a zarazem kobiecy i elegancki.
Pierwszy aromat, który ja wyczuwam to piękna piwonia, czyli nuta serca. Ją czuje najbardziej, ale niedaleko po niej czuć woń cytrusów, może drzewa, ale takiego świeżego i przyjemnego. Na końcu, gdy zapach już trochę zwietrzeje z mojej skóry wyczuwam delikatną owocową mieszankę. Perfumy trafione naprawdę w moje gusta, nie za słodkie, nie za ostre.

  • Nuta głowy: gruszka i malina
  • Nuta serca: piwonia
  • Nuta bazy: drzewo




Przyciągnęło mnie do nich przede wszystkim opakowanie. 
Piękny flakonik przypominający brylant z jasnoróżową wodą w środku, musiał być mój.
Dodatkowo piękny grawer na atomizerze dodaje mu uroku, a kryształowa zatyczka prezentuje się z całością bardzo elegancko na półce toaletki.


Piękny grawer.


Cudowna zatyczka. I interesująca nazwa,



Nie jednokrotnie, gdy nosiłam na sobie ten zapach dostawałam pytanie skąd jest i od razu o cenę. Avon zaskoczył mnie pozytywnie, więc jako, że jestem zakochana w perfumach chętnie będę dokupywać kolejne do mojej kolekcji właśnie od nich.



Macie swój ulubiony zapach? Dajcie znać jaki! 

Z poradnika młodego zielarza...

Z poradnika młodego zielarza...

Konopie indyjskie? Z czym Wam się kojarzą? 

Większość powie, że z dobrym humorem.
I ja tutaj też się zgodzę, jednak mało kto wie o świetnym działaniu na skórę olejku konopnego.

Do testów od firmy Efektima dostałam masło konopne do ciała z oliwą z oliwek, dlatego postanowiłam Wam o nim trochę więcej opowiedzieć.



Z czym kojarzą Wam się masła? 

Mi przede wszystkim z tym, ze zazwyczaj jest problem z wchłonięciem się w skórę, że zostawia tłuste ślady, że nie pachnie tak jak powinno tylko dusi swoim zapachem. 
Od teraz wiem, że nie wolno wszystkiego wrzucać do jednego worka.
Najpierw o tym, że masło to nie tylko czyste zło przekonało mnie to od I love cosmetics, a teraz Efektima pokazała jak powinno się to masło wchłaniać i jaki efekt powinno zostawiać.


Co obiecał producent? 

Olej konopny to obecnie popularny składnik kosmetyczny i coraz więcej marek proponuje serie na nim bazujące. Doceniany jest za silne działanie nawilżające, przeciwzapalne, regenerujące, antyseptyczne i antyoksydacyjne. 

Krem o bogatej konsystencji opracowany z myślą o skórze z problemem nadmiernej suchości. Skoncentrowany na przywróceniu odpowiedniego nawilżenia. Dzięki odpowiedniemu stężeniu oleju konopnego oraz składników pielęgnujących, skóra nie traci wilgotności i lepiej pełni swoje funkcje ochronne. Działa łagodząco i może być stosowany przez osoby ze skórą skłonną do podrażnień.






Jakie jest moje zdanie? 

Zacznijmy od tego, jak wygląda opakowanie. Jest to duży pojemny plastikowy słoiczek z metalową pokrywką, to mnie pozytywnie zaskoczyło, bo zazwyczaj całe opakowania są z plastiku.
Masło jest gęste jednak po zetknięciu z nasza skóra zmienia się w przyjemny delikatny olejek. Świetnie się rozprowadza, nie trzeba długo go wcierać, bo nie zostają po nim białe ślady. Zapach jest przyjemny, delikatny i nie nachalny. Pierwsze skojarzenie to piękne męskie perfumy. Jednak po nałożeniu na ciało zapach przekształca się w coś ciężkiego do opisania, świeżość + oliwki? Coś w tym stylu. Działa bardzo przyjemnie, nawilża i odżywia. Dodatkowo po kilku użyciach zauważyłam, że skóra jest miękka. Właśnie takiego efektu było mi potrzeba. Co najważniejsze, zaraz po posmarowaniu się tym masłem możemy śmiało założyć ubranie bez obawy przed tłustymi plamami. 


Lubicie masła do ciała czy stawiacie na balsamy?
Macie jakieś godne polecenia, które podbiły wasze serce w ostatnim czasie?















Moja druga miłość! Słodka tajemnica?

Moja druga miłość! Słodka tajemnica?

Tyle u mnie kosmetyków i innych gadżetów, a nie opowiedziałam Wam nigdy o mojej innej miłości jaką są... słodycze!

Kto nie lubi od czasu do czasu sięgnąć po czekoladę lub jakiegoś cukierka?

U mnie ostatnio królują te zdrowsze łakocie. 
Są to między innymi produkty od Super Krówki.

Dlaczego są takie niezwykłe? 
Już tłumaczę...


  • ZAWIERAJĄ cukier kokosowy, ma on więcej minerałów oraz witamin, niż inne cukry.
  • NIE ZAWIERAJĄ laktozy i kazeiny, więc spokojnie mogą jeść je alergicy. 
  • SĄ BEZGLUTENOWE.
  • NIE ZAWIERAJĄ syropu glukozowo-fruktozowego.
  • SĄ żródłem błonnika.
  • ZAWIERAJĄ w sobie tuszcz kokosowy, który nie ma w sobie cholesterolu.
  • NIE ZAWIERAJĄ żadnych sztucznych dodatków.
  • SĄ wegańskie.
  • SĄ cennym źródłem składników mineralnych.
  • SĄ EKOLOGICZNE.




W ofercie producenta znajdziemy przeróżne produkty. 
U mnie znalazły się :

  • Dwie tubki - krem czekoladowo - orzechowy, oraz krem arachidowy o smaku karmelu z solą.




  • Krówki o smaku kokosa i truskawki.



  • Trzy batony o smaku tofii z różnymi dodatkami - truskawka i jagody Goji, kawałki mango oraz banan.




  • Czekolada pomarańczowa.




Wszystkie składy podane są na stronie Super Krówki, którą znajdziecie, gdy klikniecie w słowo "Super Krówki" więc nie będę Was tutaj nimi zasypywać. 

Czytacie składy? 

Ja powoli wtaczam w życie zasadę " JESTEŚ TYM CO JESZ"
A Wy macie jakieś zasady? Zgadzacie się z tą powyżej?


Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger