Patronat - Sentymentalna bzdura - Ludka Skrzydlewska

Patronat - Sentymentalna bzdura - Ludka Skrzydlewska

"Sentymentalną bzdurę" miałyście okazję już widzieć kilkukrotnie na moim profilu na instagramie. Jest to debiut, czyli pierwsza wydana historia, napisana przez cudowną osóbkę, jaka jest @ludkaskrzydlewska_autorka 💙 Jeszcze raz gratulacje!❤️ Jakby tego było mało, jest to również mój debiut jako patronat. Nawet nie wiecie, jak bardzo się tym stresowałam! Bo wiecie, jak to jest z debiutami? Raz wyjdzie, a raz nie do końca. Tutaj przy książce nie ma się czego obawiać! Styl jest tak świetny, że w pierwszym momencie miałam wrażenie, że czytam książkę od "wgryzionej w temat" autorki. Tu takie zaskoczenie! Debiutantka!



Przejdźmy jednak do fabuły.

Opis wydawnictwa:
Gorący romans z wątkiem sensacyjnym w tle

Veronica, dziewczyna z niewielkiego angielskiego miasteczka, od pięciu lat mieszka w Londynie. Trenuje krav magę, pracuje w różnych firmach, zmienia korporacje jak rękawiczki. Dokładnie tak jak niektórzy ludzie zmieniają partnerów. Tyle że Veronica nie ma nikogo, kim byłaby zainteresowana. Za plecami nazywana „królową śniegu”, ma uzasadnione powody, by odczuwać niechęć do mężczyzn, szczególnie tych, którym się podoba.

Dziewczyna została zaproszona na ślub starszej siostry — i ma poważny kłopot. Wizyta w rodzinnych stronach to powrót do historii, o której od pięciu lat próbuje zapomnieć. Za smutną przeszłością Veroniki stoi konkretna osoba, niejaki Carter, drapieżca seksualny z rodu o szerokich koneksjach. Niestety, także brat pana młodego. Rodzice Veroniki marzą, by wyswatać ją z Carterem. Aby tego uniknąć, dziewczyna postanawia pojawić się na weselu w towarzystwie jakiegokolwiek mężczyzny, którego będzie mogła przedstawić jako swojego narzeczonego.

Na szczęście londyński przyjaciel Tony podsuwa jej swojego brata Henry’ego, przystojnego i sympatycznego geja, który wspaniałomyślnie zgadza się odegrać rolę przyszłego męża. Veronica jest uratowana!

Tylko że Henry wcale nie jest gejem, a jego postępowaniem kierują konkretne pobudki...





Veronica nie ma ochoty wracać, chociażby na sekundę myślami do przeszłości. Przecież od tego uciekła, na zawsze, jak sobie powtarzała. Nie widzi szans na powrót, przecież to nierealne. Aż do wydarzenia, na którym musi pojawić się w rodzinnych stronach, jak się domyślacie, jej entuzjazm jest na poziomie wręcz ujemnym. Naszedł ślub siostry, z tego nie da się wyplątać, zwłaszcza że dowiadujesz się o nim niemal z dnia na dzień! W takim tempie ciężko wymyślić jakakolwiek sensowną wymówkę. Jeszcze trudniej jest znaleźć powód, dlaczego Twój wyimaginowany narzeczony nie może się zjawić. Z pomocą w rozwiązaniu braku faceta przychodzi brat jej współlokatora. Więc wszystko gotowe, można ruszać, stawić czoła przeszłości. Wszystko miało się udać... Właśnie miało... Jednak rzadko bywa, że wszystko jest po naszej myśli, zwłaszcza kiedy musimy zmierzyć się z czymś, o czym chcieliśmy zapomnieć.


Na pozór jest to zwykły romans z nutką humoru i jak zawsze bywa wzlotów i upadków pary. Jednak jak już się wczytamy widać te ważne tematy, o których Skrzydlewska nam wspomniała, jest tu brak zaufania, ucieczka przed problemami, a także przemoc i brak zrozumienia. Mamy tutaj do czynienia z czymś niewyobrażalnym dla mnie jako młodej kobiety, czyli brakiem oparcia w drugiej osobie. W końcu bliscy Veroniki twierdzą, że zostawiła wszystko i wyjechała totalnie ot tak sobie. Bo przecież to kolejny wymysł dziewczyny... Czy aby na pewno?

Mogłabym tutaj pisać referaty na temat tego, co sądzę o tej książce. I o tym, co jest w jej wnętrzu. Mogłabym powiedzieć, że moja rekomendacja też nie do końca jest, taka jak powinna. Wiecie z resztą, że ja uwielbiam się rozwodzić nad książkami, które podbiły moje serce. Dokładnie tak samo jest w przypadku naszej kochanej bzdurki! Mogłabym tutaj esej napisać! No nie mogę, bo zdradzę za dużo, a wy w połowie zaśniecie!


Dziękuję wydawnictwu za docenienie mnie i zauważenie. To dzięki Editio Red miałam możliwość być patronem. Dziękuję również samej autorce, za każde miłe słowo! Ludka, pisz, pisz i jeszcze raz pisz, bo masz ogromny talent, a ja już czekam na Twoja kolejną książkę! ❤️
NAZNACZONY - A. Antosik

NAZNACZONY - A. Antosik

Dylan nigdy nie był taki, jak inni chłopcy z domu dziecka. Nie szukał przyjaciół, nie tęsknił za rodziną, nie potrzebował bliskości. Wolał samotność, ciszę i dystans. Lubił też obserwować ludzi. Zwłaszcza, gdy działo im się coś złego.
Cierpienie innych rozbudzało w nim fascynację. Jako jedyne sprawiało, że jego serce zaczynało szybciej bić. Smutek, ból, niepewność – tylko one potrafiły wywołać uśmiech na kamiennym obliczu. I jeszcze ten numer populacyjny… Dlaczego jest taki krótki? Czy to na pewno nie pomyłka? I co oznacza słowo „pródotis”, raz znikające, a raz znów pojawiające się na jego nadgarstku?
Po tym, jak spór między Antyistnieniami – pragnącymi śmierci każdego człowieka – a Bohaterami – dzielnie broniącymi ludzkości – dobiegł końca, świat odzyskał równowagę. Ludzie stworzyli sobie bezpieczną rzeczywistość, ściśle kontrolowaną i pozornie wolną od przemocy. Tylko czy Antyistnienia rzeczywiście nie przetrwały ostatniego starcia? A co, jeśli ukrywają się gdzieś na Ziemi, tylko czekając na odpowiedni moment, by przeprowadzić atak? I jaką rolę odgrywa w tym wszystkim on – chłopak, który nie rozumie ludzkich uczuć?



Wiecie, że chciałabym napisać dużo praktycznie o każdej książce. Jednak tutaj.... po prostu się nie da. Znacie takie osoby, z którymi się spotykacie i odrazu nie macie ochoty na nic? To one wysysają z Was energię i opadacie w momencie z sił. Tutaj mamy do czynienia z istotami, które karmią się tą złą energia. Tyle właśnie zrozumiałam z tej książki.  Było mi ciężko się w niej odnaleźć, a w większości po prostu się nudziłam. Pokładałam w tej historii duże nadzieję, zwłaszcza, że to moja pierwsza i mam nadzieję, że nie ostatnia książka od wydawnictwa Alternatywnie. 

Sami zdecydujcie czy chcecie przeczytać tą pozycję. Mi chyba on apo prostu nie trafiła w gust mimo, że nie jestem gatunkowcem.

Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger