PUNK 57

PUNK 57

Punk 57 to na temat tej książki ostatnio tak wiele się mówi. Internet oszalał, a książkoholiczki już zacierają ręce i szykują sobie herbatkę, zapalają świeczki i otulają się ciepłym kocem, a może i zabierają tę książkę z sobą w wakacyjną podróż.




OPIS WYDAWCY:

„Zamknij oczy. Nie ma tutaj nic, co można zobaczyć.

Była dla niego wszystkim. Myślał nawet, że się w niej zakochał. Dziewczyna z listów, jego Ryen. Obiecali sobie, że nigdy się nie spotkają i nie będą siebie szukać w mediach społecznościowych. Żadnych zdjęć, żadnych spotkań. Tylko listy i oni.

Jednak Misha spotkał ją zupełnie przypadkiem, na imprezie zorganizowanej po to, żeby zebrać fundusze na trasę jego nowo powstałej kapeli. Była tam jego Ryen. I Misha zrozumiał, że dziewczyna z listów go okłamała. Nie była wcale taka, jak to sobie wyobrażał. Była… gorąca. Postanowił, że nie zdradzi jej, kim jest. Jeszcze nie teraz.

I wydarzyła się tragedia. Tragedia, do której być może by nie doszło… gdyby tamtego wieczoru Ryen nie zawróciła mu w głowie. Teraz Misha już nie chce jej znać. Jedyne, czego chce, to ją znienawidzić i zapomnieć, że kiedyś była jego.

Ryen nie wie, czemu Misha nie odpisuje. Za to do jej poukładanego życia wkracza chłopak, który wyraźnie ma zamiar je zniszczyć. Tylko czemu Ryen nie potrafi przestać o nim myśleć?”

Penelope Douglas, kto jeszcze nie zna tej autorki, ten ma okazje zrobić to teraz i sięgnąć po świetną pod każdym względem historię spod jej pióra.

„Oszukałeś mnie? To lepiej oglądaj się za siebie. Czekaj i patrz, co się teraz stanie”.




Ryen i Misha od kilku lat wymieniają z sobą listy. Stało się to dla nich codziennością. Czekają na nie z utęsknieniem, a gdy odpisują, przelewają na papier każdą swoją myśl. Jak to listy? W XXI wieku ktoś jeszcze je pisze? Uwierzcie mi, że takich osób jest naprawdę dużo i to w waszym otoczeniu! Para obiecała sobie, że nigdy nie będą szukać siebie nawzajem na Facebooku, ani nie wymienią się zdjęciami, nawet nie wpiszą swoich danych w wyszukiwarkę. Tak miało być lepiej. Bali się, że gdy to zrobią, cała ich dotychczasowa relacja się rozpadnie. Życie jednak lubi zaskakiwać i podczas jednej z imprez niespodziewanie się spotykają, ale tylko Misha wie, że Ryan to jego najlepsza przyjaciółka z listów. Za to dziewczyna nie ma o niczym pojęcia. Tutaj niestety mężczyzna urywa kontakt z kobietą. Przez następne trzy miesiące nie wysyła jej żadnego listu, nawet najkrótszego, sam jednak otrzymuje kilka z prośbą o wyjaśnienia. Ryan nie ma pojęcia, dlaczego chłopak zerwał z nią kontakt, dlaczego tak długo milczy, nigdy przedtem nie zdarzało mu się znikać na tak długo.
Gdybym miała opowiadać Wam dalsze losy tych bohaterów, zabrałabym Wam całą frajdę z czytania tej książki.

„Pięćdziesiąt siedem niewykonanych telefonów, pięćdziesiąt siedem niewysłanych listów, pięćdziesiąt siedem szwów, potrzebnych, by móc znów oddychać. Potem tylko, kurwa, udawałem”.

Moim zdaniem nie jest to kolejna zwykła historia, w której widzimy tylko romantyzm, erotyzm i oczywiście pieniądze oraz władze. Ta lektura ma w sobie drugie dno, które pięknie opisała P.Douglas w sekcji „od Autorki” ja jednak przekaz zrozumiałam już trochę wcześniej i muszę Wam powiedzieć, że odbieram go bardzo osobiście. Sama niejednokrotnie pisałam listy. Ba! Nadal je piszę! Wiem, jak ciężko jest zrozumieć, dlaczego ktoś po wymianie kilkudziesięciu wiadomości, po prostu zrywa kontakt bez żadnego wytłumaczenia.

„Samotność, Pustka, Pozory, Wstyd, StrachZamknij oczy. Nie ma tutaj nic, co można zobaczyć...”



Ogromnym plusem jest dla mnie to, że w książce jest cała masa muzyki, a na samym początku mamy zaserwowaną playlistę dobraną przez autorkę specjalnie dla tej książki. Znalazło się tam kilka moich ulubionych piosenek, a jak wiecie, muzyka dla mnie to drugie życie.

Dodam jeszcze, że nie jednokrotnie zaśmiałam się w głos czytając tę historię, ale uroniłam również niejedną łzę. Dlatego, jeżeli chcecie przeczytać coś innego niż zwykle, to ta książka jest dla Was.

Pamiętajmy jednak, źe to jest tylko fikcja literacka i to, co dzieje się w książce często nie ma żadnego odniesienia w życiu realnym.

Za możliwość przeczytania tej książki dziękuję wydawnictwu NieZwykłemu.

Ring Girl - przedpremierowo

Ring Girl - przedpremierowo

Książka, na którą tak długo czekałam, bo obok niej nie da się przejść obojętnie. Mowa tu o „Ring girl”, czyli kolejnym dziecku K.N. Haner.




Kasia, czyli autorka nazwana przez innych Królową Dramatów zaczęła pisać, gdy jej pasja do czytania książek przerodziła się w chęć do stworzenia czegoś swojego. Jak do tej pory ma już kilka powieści na swoim koncie i idzie do przodu jak burza. Jeszcze w tym roku ma ukazać się coś nowego spod jej pióra. Ja już nie mogę się doczekać.

„Bo nie ważne, ile razy upadamy.Ważne jest, by przyznać się do błędów i próbować je naprawić,a potem iść dalej.Najgorzej jest stanąć w miejscu i nic nie robić”.

Eden to kobieta, która nie pokazuje swoich słabości. Jakiś czas temu wyjechała z rodzinnego domu i zaczęła studiować w innym mieście. Mieszka sama i nie pracuje. NA koncie ma zawsze pieniądze, bo tutaj jest zależna od ojca. To on obiecał jej ją utrzymywać, mimo tego, że oboje nie mają z sobą dobrego kontaktu i jest im się ciężko dogadać. Gdy Matka dziewczyny zmarła, a kariera jej ojca w świecie boksu zakończyła się, niestety zaczął coraz więcej pić, a do tego zdarzało mu się podnosić rękę na swoją córkę. Eden niechętnie wracała do miejsca, w którym się urodziła, bo nie mogła wybaczyć ojcu tego, co zrobił.




Pewnego wieczoru, przyjaciel dziewczyny Carter wręcz błagał ją, by poszła z nim na Galę Boksu. Gdy już się zgodziła, otrzymała od ojca wiadomość, wraz z wejściówkami VIP na to samo wydarzenie. Gdy docierają na miejsce, Eden zdaje sobie sprawę jak bardzo tęskni za tym środowiskiem, w końcu właśnie w takich miejscach się wychowała. Doskonale zna ten rodzaj sportu, chociaż nie ma ochoty nikomu o tym mówić. Podczas gali, jedno zdarzenie, na pozór nic wielkiego, niesie za sobą duże konsekwencje.




Logan, pretendent do tytułu mistrza świata w boksie, podczas gali jest kontuzjowany. Dlatego zasiada tylko na widowni. Tam właśnie drogi Eden i Dantego się krzyżują. Dziewczyna doskonale wie, kim jest mężczyzna, za to on nie ma pojęcia, że nowo poznana kobieta, to córka byłego trenera boksu.

Jak to spotkanie „po latach” wpłynie na dotychczasowe życie tej dwójki? Czy uda im się dogadać, mimo tego, że cała ich znajomość zostaje zbudowana na kłamstwie?

„Logan był jak zakazany owoc. Nie powinnam wdawać się z nim w jakąkolwiek relację, ale to było silniejsze ode mnie”.

Książka wciągnęła mnie już od samego początku. Gdy tylko dowiedziałam się, że K.N.Haner planuje ją wydać, wiedziałam, że muszę ją mieć na swojej półce. Jeżeli szukacie dobrego romansu, ale również chcecie zobaczyć, jak często wygląda życie osoby sławnej, to ta książka będzie idealna właśnie dla Was. Bardzo Lubie styl tej autorki, wiele dialogów i sytuacji jest zabawnych, ale znajdziemy również takie, które zmuszają nas do głębszych przemyśleń. Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest żyć pod presją otoczenia? Jak to jest robić to, co macie wpojone od dziecka i nie zaznać nigdy zwykłego życia? Robić tylko to, co wypada i to, co musicie. Wyobraźcie sobie, że całe wasze życie kręci się tylko wokół waszej pracy, nie macie dziewczyny czy chłopaka, nie możecie z nikim się spotykać, bo macie wynajętego partnera życiowego i to z nim, mimo że nic Was nie łączy, musicie pokazywać się na wszystkich spotkaniach i ładnie wyglądać? Dla mnie jest to niepojęte i czasami cieszę się, że zostałam wychowana w zwykłej, typowej Polskiej rodzinie.

„Żadne z nas nie znało się na miłości, ale ona chyba właśnie taka była. Zaskakująca. Zmuszała nas do rzeczy, których nie rozumieliśmy. Wciskała w usta słowa, których się baliśmy. Była bezwzględna, ale bez tego nikt nigdy nie zakochałby się tak naprawdę. Bo w miłości nie ma kompromisów. Można się temu poświęcić i walczyć o uczucie albo bawić, ignorować, a potem zostać z pustym i niezdolnym do miłości sercem”.

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania przedpremierowo taj książki, dziękuje Kasi, czyli samej autorce oraz 

Zbuntowane serce

Zbuntowane serce

To już kolejna książka tego duetu w mojej kolekcji i wiem, że nie ostatnia!
Chcieliście przeczytać recenzję drugiej części fantastycznej powieści napisanej przez Penenelope Ward i Vi Keeland.♥️

Ja już miałam okazję ją przeczytać i jestem w niej zakochana! 
Obie części bardzo mocno przypadły mi do gustu i żałuję, że nie powstanie trzeci tom.



Opis wydawcy: 
"Piękne lato w Hamptonie i gorący romans wydają się przepisem na idealne wakacje. Wiadomo jednak, że zakochać się w najbardziej nieodpowiednim facecie na ziemi, wytatuowanym twardzielu bez skrupułów, który jest dziedzicem bajecznej fortuny, to prosić się o duże kłopoty. Mądre dziewczyny o tym wiedzą. Gia również wiedziała, mimo to z pełną świadomością wplątała się w skomplikowaną relację, z której trudno wyjść bez ran.

Uczucie, które niespodziewanie narodziło się między nią a Rushem, okazało się czymś mocniejszym od zwykłej letniej miłostki, lecz nie było im dane po prostu cieszyć się swoją miłością. Musieli zmierzyć się z cierpieniem i dokonać trudnych wyborów. Druga część tej historii nie przyniesie cudownego rozwiązania narastających problemów pary. Konsekwencje jednorazowej przygody z Harlanem będą dla dziewczyny dużo poważniejsze niż niespodziewane macierzyństwo. Jak mocny okaże się związek Gii i Rusha?

W Zbuntowanym sercu sprawy znacznie się komplikują. Gia i Rush stoją na rozdrożu. Chociaż się kochają i tęsknią za sobą, pomiędzy nimi wyrasta mur niedopowiedzeń i zawiedzionego zaufania. Tęsknota miesza się z rozpaczą, miłość z gniewem. Każde kolejne wydarzenie zdaje się niweczyć szansę na szczęśliwe zakończenie. Oto jak kosztowna i trudna do odkupienia może być chwila zapomnienia!


Jak sprawić, by znów zwyciężyła miłość?"

Życie składa się w dziesięciu procentach z tego, co ci się przytrafia, i w dziewięćdziesięciu procentach z tego, co z tym zrobisz.

Lektura już od początku naładowana jest emocjami. Poznajemy tutaj dalszą historię pary, która stoi tym razem na rozdrożu. Gia i Rush to już nie sielanka, dopadło ich prawdziwe życie. 

Gia skrywa ogromną tajemnice, która może zepsuć wszystko co do tej pory udało się zbudować między nią, a Rushem, przystojnym właścicielem baru, którego blizej można poznać w poprzedniej części.

Prawdziwy zwrot akcji, który można było przewidzieć już pod koniec pierwszej części, następuje bardzo szybko, bo już na samym początku książki. Niby możemy spodziewać się tego co nastąpi później, ale to co się dzieje nie jest tak oczywiste.

Gia i Rush dążą się wzajemnie ogromnymuczuciem. Na każdym kroku dosłownie ciągnie ich do siebie. Jednak oboje nie potrfią sobie tego wyznać. Po wszystkich wydarzeniach jest to jeszcze trudniejsze niż było wcześniej.

Rush nie potrafi pradzić sobie z tym co odkrył na temat dziewczyny i jej jeszcze nienarodzonego dziecka. Czy zdecyduje się na duży krok? Czy będzie w stanie poświęcić naprawdę wiele? Czy oboje dadzą szansę tej wielkiej miłości? Tego dowiecie się w książce 

Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję 

Mieszkając z wrogiem

Mieszkając z wrogiem

Ostatnim razem pytałam Was, jaka książkę byście chcieli zobaczyć na moim profilu jako pierwsza z trzech, które dostałam :)

Padło na "Mieszkając z wrogiem" spod pióra Penelope Ward. Autorki pochodzącej ze stanu Rhode Island. Gdzie mieszka z mężem i dziecmi.  Uwielbiam jej książki i już niemogę doczekać się następnej, którą przeczytam. 


Opis wydawnictwa:
Dwudziestoczteroletnia Amelia musi zmierzyć się z ogromnym wyzwaniem: zdradą. Pewnej namiętnej nocy odkryła, że nie jest dla ukochanego Adama jedyną kobietą. Mężczyzna przez wiele tygodni prowadził podwójną grę. Jakby tego było mało, zmarła ukochana babcia dziewczyny, która jednak pozostawiła jej spadek — rodzinną biżuterię i połowę domu. Druga połowa przypadła Justinowi, jej przyjacielowi z dzieciństwa i bratniej duszy. Kiedyś chłopak nie tylko bronił Amelii i się nią opiekował, ale także układał dla niej piosenki, śpiewał i grał na gitarze. Dla dziewczyny Justin był jak najbliższy przyjaciel, dla jej babci — jak wnuk. Problem w tym, że wiele lat temu oboje rozstali się w wielkim gniewie.

Spotkanie po latach okazało się koszmarem. Złośliwości, wzgarda, drwiny na każdym kroku. Dziewczyna Justina, Jade, na próżno starała się załagodzić sytuację i doprowadzić do normalnych stosunków. Natomiast dla Amelii rzeczywistość stawała się coraz trudniejsza. Powracały wspomnienia o chwilach, w których ona i Justin rozumieli się bez słów i byli sobie naprawdę bliscy. Niespodziewanie doszły do głosu tłumione wcześniej uczucia. I choć Justin nieraz wydawał się jej drogi jak nikt inny, po kilku minutach okazywał wobec niej zimną wrogość. Mieszkanie z kimś takim pod jednym dachem nie mogło być łatwe. Amelia zaczęła zdawać sobie sprawę, że ten kuriozalny konflikt rozwija się w dość nieoczekiwany sposób...

Historia zawarta w tej książce zaczyna się dość banalnie. Z każdą kolejną kartą przekonasz się jednak, że bardzo trudno się od niej oderwać, gdyż opowiada o uczuciach, wspomnieniach, błędach z przeszłości i wstydliwych rodzinnych sekretach. Mówi także o przebaczeniu i namiętnościach tlących się w sercu przez długie lata. Justin i Amelia wydają się sobie przeznaczeni — od zawsze i na zawsze. Coś jednak sprawia, że pozostają rozdzieleni. Będziesz śledzić ich rozstania i powroty ze ściśniętym gardłem!

Jak cienka linia dzieli nienawiść od namiętności?

,,Pokusa jest czymś naturalnym. Ale to nie oznacza, że powinno się jej ulegać."

Amelia po śmierci babci dziedziczy dom. Jednak nie jest to tak piękne jak mogłoby się wydawać. Jedna część jest jej, druga natomiast babcia przepisuje Justinowi, przyjacielowi Amelii z dzieciństwa. 

Dziewczyna miała nadzieję nie spotkać już nigdy więcej tego chłopaka. Gdy są już dorośli niestety ich drogi znowu się krzyżują, a to wszystko przez babcię. Gdy byli nastolatkami, oboje się w sobie zakochali, jednak żadne z nich nie potrafiło powiedzieć sobie nawzajem co czują. Gdy są jeszcze młodzi Amelia ucieka i zostawia Justina bez  żadnych wyjaśnień.

Amelia po stracie babci, postanawia jechać do domu, który w połowie odziedziczyła, by odpocząć, niespodziewanie jednak zjawia się tam również chłopak, ale nie sam.

Lektura niby wydaje się banalna. Kolejny romans. Ja takie lubię i w każdym z kolejnych jestem czymś zaskoczona. Tutaj jest wiele zwrotów akcji, których zupełnie się nie spodziewałam.

Autorka nawet nie kierowała słów tak, aby można było domyślić się, że coś takiego będzie miało miejsce. Bohaterowie są świetnie opisani i przedstawieni tak, że da się ich lubić. .
Historie czyta się szybko. Z przyjemnością przerzuca się kartki, by dowiedzieć się co będzie dalej. 


Jeżeli szukacie czegoś by puścić wodzę fantazji, a za razem trochę się pośmiać, koniecznie sięgnijcie po tę książkę! 


Za możliwość przeczytania tej powieści dziękuję wydawnictwu EditioRed.



Romans po brytyjsku

Romans po brytyjsku

To, że kocham duet Penelope Ward i Vi Keeland już doskonale wiecie. Dlatego dziś przychodzę do Was z kolejną świetną powieścią, która trafiła w moje ręce. Jest to oczywiście „Romans po brytyjsku". Tutaj nie będzie młodej, szalonej głównej bohaterki, która na słowo na „s” od razu staje się super gorąca. Poznajemy jednak kobietę, która ma już bagaż doświadczeń i dziecko.



Opis wydawcy:
Kiedy jesteś wdową po trzydziestce i samotnie wychowujesz ośmioletniego syna, musisz temu zadaniu podporządkować wszystkie plany, aspiracje i marzenia. Już podołanie codziennym obowiązkom staje się sporym wyzwaniem. Kolejny mężczyzna w życiu? Cóż... oni raczej nie są zainteresowani związkiem z kobietą z dzieckiem. Dlatego samotna matka nie powinna mieć większych nadziei na znalezienie odpowiedniego i odpowiedzialnego faceta, z którym stworzy szczęśliwą rodzinę, prawda?

Bridget Valentine doskonale zdaje sobie z tego sprawę i choć wpadli sobie w oko z Simonem Hogiem, młodym i wyluzowanym lekarzem, postanawia trzymać go na dystans. Zwłaszcza że wymiana ich pierwszych spojrzeń nastąpiła w niecodziennych okolicznościach: przy usuwaniu haczyka wędkarskiego z pośladka kobiety. Zaraz potem okazało się, że przystojny doktor będzie przez kilka miesięcy jej współlokatorem. Ich zamieszkanie pod jednym dachem sprzyja poznawaniu się, żartom i... wspólnemu czytaniu książek. Napięcie wzrasta, uczucia nabierają głębi. Tyle tylko że Simon na pewno nie jest odpowiednim mężczyzną dla Bridget...

Ta pogodna i pełna humoru opowieść szybko nabiera rozpędu. Opowiada o fascynacji, pożądaniu, ale i o odpowiedzialności za swoje decyzje i za uczucia innych osób. Bridget do niedawna nie była gotowa na nową relację, ale Simon jej się bardzo podoba. On natomiast zdaje sobie sprawę, że nie może sobie pozwolić na dłuższy związek, ale kobieta fascynuje go coraz mocniej. Jest jeszcze syn Bridget, który z radością zaakceptował i bardzo polubił „wujka”. Czy można w takim chaosie znaleźć właściwe rozwiązanie, które nikogo nie zrani?

On na pewno nie jest dla niej odpowiednim facetem. Prawda?"

Największym ryzykiem jest unikanie ryzyka. 

Simon — młody lekarz. Seksowny, a do tego świetnie umięśniony i przystojny mężczyzna. Który w życiu widział i przeżył nie jedno. Jego charakter jest wprost idealny. Zabawny, opiekuńczy i przejmujący się nawet osobami, których nie zna.

Bridget- matka ośmioletniego chłopca. Straciła męża, jednak świetnie radzi sobie z wychowywaniem syna. Nie w głowie jej kolejne związki i szukanie przygód. Zrezygnowała ze swoich marzeń i planów na przyszłość, jednak nigdy nie przestała dbać o siebie. Nadal jest piękna i seksowna, a do tego bardzo miła, ale nie do końca wierzy w siebie.

Bridget straciła męża i sama wychowuje syna, który ma już 8 lat. Jej życie zawsze opierało się na tym, by dobrze wychować dziecko i poświeciła dla niego wszystko. Jej marzenia i plany zeszły na drugi plan, a w prawdzie i z rezygnowała z nich całkowicie. Nie chce się wiązać ani szukać nowego związku. Jednak, gdy trafia do szpitala z haczykiem wędkarskim w pośladku, nie sądzi, że to żenujące zdarzenie może zmienić jej dotychczasowe życie. Młodszy od kobiety lekarz Simon, który pomógł jej w szpitalu, pozbyć się haczyka okazuje się, być jej nowym współlokatorem. Jak przy książkach tego duetu możemy domyślić się, że pomiędzy głównymi bohaterami będzie iskrzyć i to bardzo. Jednak czy kobieta z tak dużym bagażem będzie chciała związać się z młodszym od niej mężczyzną? A czy Simon będzie gotów na to, by stworzyć coś więcej z kobietą, która ma dziecko?

Poczucie humoru Simona sprawiło, że bardzo polubiłam jego postać od razu. Z Bridget miałam to samo. Bohaterowie zostali super wykreowani przez autorki. Nie da się ich nie lubić. Ideał mężczyzny i kobieta niepewna siebie — to jest to! Delikatnie zakazany romans, który nie powinien mieć miejsca, a jednak się wydarzył.
Jakie będzie miał jednak on zakończenie?

Historie spod pióra Vi Keeland i Penelope Ward czytam dosłownie w ciemno. Nie potrzebuję ładnej okładki i ciekawego opisu, by po nie sięgać. Wiem, że jeszcze nie raz to powtórzę, ale kocham ten duet.

Polecam każdej romansoholiczce!

Romans po brytyjsku - Vi Keeland & Penelope Ward
Data wydania: 19.06.2019
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: Editio Red
Gatunek: Literatura obyczajowa i romans



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania tej książki dziękuje Wydawnictwu EditioRed.

Tajemnica...

Tajemnica...

Książka z cudowną okładką, w której zakochałam się od razu. 
Genialna szata graficzna, na którą nie potrafię się napatrzeć.



„Kiedyś po Ciebie wrócę” to piękna historia, która przepełniona jest ogromnym uczuciem bólu, smutku, a także tęsknotą. Właśnie mija rok, odkąd Anna wyszła z domu i już do niego nie wróciła. Roksana, starsza siostra dziewczyny dostaje tajemniczą wiadomość e-mail i postanawia wrócić do rodzinnego domu. Gdy się tam zjawia, widzi matkę, która stała się niemal rośliną przez ilość zażywanych przez nią leków i ojca, dla którego ten widok stał się normalny. Okoliczności zniknięcia ich córki są jak dotąd niewyjaśnione, a śledztwo prowadzone przez tamtejszą policję nie wniosło praktycznie nic i zostało już dawno zamknięte. Roksana jednak nie zamierza odpuścić i ma zamiar rozwiązać tę sprawę. Jednak nie ma nadziei na to, że jej siostra jeszcze żyje.

Gdy dziewczyna przyjeżdża do rodzinnego miasta, spotyka tam swojego dawnego przyjaciela. Relacje, które łączą tych obojga, coraz bardziej się rozkręcają i ze zwykłej przyjaźni zaczyna rodzić się coś więcej. Jednak czy to uczucie przetrwa, gdy okaże się, że chłopak skrywa tajemnice? Zresztą nie tylko on. Wielu innych ludzi również zataiło wcześniej prawdę i nie powiedziało wszystkiego.

 Czy dziewczynie uda się odkryć prawdę? Czy poradzi sobie z tym, co odkryje?

"Życie musiało toczyć się dalej, nawet jeśli na chwilę zatrzymało swój bieg."

Strata bliskiej osoby jest chyba czymś najstraszniejszym w życiu i niejedna osoba z naszego kręgu, a nawet my sami chociaż raz przeżyliśmy taki swój własny koniec świata i po tym wydarzeniu wszystko już nie było takie same jak wcześniej.

To była moja pierwsza książka spod pióra Agaty Czykierda-Grabowska i muszę przyznać, że autorka świetnie poradziła sobie z tak trudnym tematem. Genialnie budowała napięcie i do tego pozwoliła wczuć się w role. 

Nie umiałam przestać czytać tej lektury i wiem, że chce sięgnąć po więcej tytułów od tej świetnej kobiety.

Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu OMGBooks.


tytuł „Kiedyś po Ciebie wrócę”
autor Agata Czykierda-Grabowska
data wydania 19 czerwca 2019
liczba stron 448
kategoria literatura obyczajowa, romans.
Ach.. te dodatki!

Ach.. te dodatki!

Dzień dobry!


Jakiś czas mnie tutaj nie było, jednak dziś postanowiłam przyjść do Was i pokazać Wam nowości, jakie trafiły w moje ręce od firmy etuo.pl

Są to trzy świetne, sylikonowe etui na telefon z nadrukami.




Dwa z nich, czyli pandę oraz cytat wybrałam sobie ja, za to nadruk kruka to wybór mojego narzeczonego.

Dodam, że mój telefon to Xiaomi mi a1, a mój chłopak posiada Samsunga A5 (2017).

Od zawsze noszę na swoim telefonie etui, ponieważ niejednokrotnie musiałam wymieniać ekran przez to, że telefon mi spadł. Co więcej, bumpery nie tylko zabezpieczają nasz telefon, a także nadają mu nietuzinkowego wyglądu. I w tych czasach tworzą świetny dodatek do naszej stylizacji.

Coś więcej o samej firmie?
Sklep zaczął swoją działalność w 2014 roku. W jego ofercie znajdziecie mnóstwo różnego rodzaju etui, nawet takie, które możecie sami zaprojektować. W asortymencie posiadają również akcesoria do praktycznie wszystkich modeli smartfonów, które są obecnie dostępne na rynku.

Pierwsze etui jest z kolekcji Chic Design i nosi nazwę Boss Girl.
Połączenie bieli z marmurowymi odcieniami granatu, a także złotej ramy i świetnej sentencji to totalnie mój styl.




Etui numer dwa to dziewczęcy wzór z kolekcji Panda. Gdy tylko je zobaczyłam, wiedziałam, że musi trafić w moje ręce. Jest słodkie, a do tego świetnie wygląda na moim smartfonie w kolorze rose gold.




Trzeci wzór pochodzi z kolekcji Wild Animals. Mój chłopak uwielbia minimalistyczne wzory, a do tego kruki to jego ulubione zwierzęta.




Wszystkie trzy etui są świetnie skrojone, przez co nie ograniczają w żaden sposób klawiszy od głośności czy blokady telefonu. Wszystkie otwory są na swoim miejscu.




Nadruki są trwałe i nie ścierają się po chwili użytkowania, a także nie pękają i nie bledną. Same Case wykonane są bardzo dobrze, silikon nie żółknie i nie odkształca się.




Przede wszystkim nie powiększają znacznie smartfona, a bardzo dobrze zabezpieczają go podczas upadków. Uwierzcie mi! Wiem, co mówię.




Ja jestem jak najbardziej na tak i wiem, że to nie są moje ostatnie etui z tego sklepu!


Do tego mam dla Was kod rabatowy -10% :

blogznizka

Jakość co do tak niskiej ceny jest naprawdę świetna!
Twoja strefa urody

Twoja strefa urody

Znacie Gobli.pl ? 

Jest to hurtowania artykułów fryzjerskich, ale nie tylko, jest to również sklep online z kosmetykami.

W ich asortymencie znajdziemy nie tylko produkty do włosów, a także żele do paznokci, kosmetyki kolorowe i inne akcesoria. Ich asortyment jest naprawdę ogromny i jest w czym wybierać. Zajrzyjcie tam koniecznie, jednak uważajcie, można się zatracić. I nim się obejrzycie, będziecie miały cały zapełniony cały koszyk.

Ostatnio dotarła do mnie paczka, w której znalazły się dwa bardzo ciekawe dla mnie produkty marki Schwarzkopf. Jesteście ciekawi co to? Zapraszam do dalszej części wpisu.




Jak widać, wszystko przychodzi pięknie zapakowane w ładny karton, w którym mozna znaleźć różne dodatki. U mnie były to niebieskie piórka. Niestety nie zdarzyłam zrobić zdjęć, bo moja czteroletnia kuzynka wszystkie zabrała do zabawy. To właśnie ten etap kiedy została Indianką. ;)

 W środku, oprócz dwóch produktów pełnowymiarowych znalazłam całą masę próbek. Dzięki temu będę miała możliwość przetestować ciekawe produkty by zdecydować czy chcę kupić pełną wersję.

Czas jednak przejść do produktów, które otrzymałam.




Jest to szampon oraz odżywka do włosów od marki Schwarzkopf z serii Fibre Force.
Oba produkty mają przepiękne opakowania, w których zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Połączenie metalicznego, pudrowego różu, który kojarzy mi się z diamentem z czernią, która jest klasyczna i zawsze elegancka trafia idealnie w mój gust.

Linia BC Fibre Force to produkty przeznaczone do profesjonalnej pielęgnacji włosów, ktore są zniszczone przez zabiegi mechaniczne oraz chemiczne.
Wszystkie produkty z tej  serii mają za zadanie dodać naszym włosom 100% więcej mocy i sprawić, że staną się o 95% mniej łamliwe.  Warto je również użyć na włosy delikatne przed zabiegiem rozjaśniania, dekoloryzacji czy nawet trwałej ondulacji.





 Ma ona zadanie zapewnić nam natychmiastową regenerację włosów zniszczonych przez zbyt wiele zabiegów chemicznych oraz mechanicznych. Na moich włosach faktycznie widać delikatną różnice po jej zastosowaniu. Ślicznie się błyszczą, a przy tym nie są obciążone jak często bywa przy tego typu produktach. Odżywka również ułatwia rozczesywanie. To dla mnie ogromny plus, bo jak już mogliście nie raz usłyszeć na moim instagramie mam z tym ogromny problem. Spray jest przyjemny i bardzo wygodny w użyciu, atomizer wytwarza super mgiełkę, która otula nasze włosy. Kolejnym atutem jest to, że działa termoochronnie. W taką pogodę jaką mamy teraz to dla mnie ważne. Dodatkowo, gdy się śpieszę moge wysuszyć włosy bez wyrzutów sumienia.  Odzywka jest naprawdę lekka, więc nie muszę się obawiać, że na drugi dzień włosy będą przetłuszczone i oklapnięte.




Lubicie odżywki w sprayu?
Ja ostatnio coraz chętniej po takie sięgam.





Tubka, w której jest zamknięty jest w takiej samej kolorystyce co reszta serii. On też zdobył moje serce. Bardzo odpowiada mi ta forma opakowania, mam tutaj pewność, że zabrany w podróż nie uroni, ani kropelki na moje ciuchy, gdy wrzucę go do walizki.




Pachnie świetnie, świeżo, ale i "drogo" elegancko. Pieni się bardzo ładnie, szybko się rozprowadza i jest bardzo wydajny. Zostawia włosy w tak zwanej tafli. Są one miękkie i sprężyste. Nadaje im przy tym blasku. Mam wrażenie, że nie muszę przy nim stosować żadnej odżywki. Stosowałam go z tą w sprayu jak i bez, i w obu formach mnie zadowolił. Świetnie oczyszcza skórę głowy nie podrażniając jej, to dla mnie również bardzo ważne, ponieważ niejednokrotnie po użyciu jakiegoś nowego szamponu nie mogłam przestać się drapać, tutaj nic takiego się nie dzieje, może to zasługa tego, że nie zawiera siarczanów.




Jaką formę opakowania lubicie najbardziej? 
Stawiacie na pompkę, butelkę zamykaną typu ,,klik" czy może tuby?




Jak już wspomniałam, oba produkty sprawdzają się u mnie świetnie. Nie obciążają włosów, pozostawiają je gładkie i miękkie, a do tego pięknie się błyszczą. 

Lećcie do #Twojastrefaurody czyli sklepu www.Gobli.pl i znajdźcie coś dla siebie!

Lubicie eksperymentować z włosami?

TAAADAAAM!

TAAADAAAM!

Ile to razy wyciągałam moje ulubione letnie buty, a tam? 
Niespodzianka! Rozklejona podeszwa.
Jak ja tego nie znoszę. Zwłaszcza przy butach sportowych, mam ogromny problem z wiecznie odklejającymi się czubkami. 

Tu nasuwa się pytanie: Iść do szewca? Czy może od razu wyrzucić je na śmietnik? O nie! Ja nie z tych.  Po co wyrzucać świetne buty. Zadbajmy trochę o nasze środowisko.

Dlatego szukałam długo odpowiedniego kleju. I znalazłam TADAM!



Jak już sam slogan mówi Klei jak szewc! Bo to przecież tajna broń szewca. 

TADAM to klej do samodzielnej naprawy butów sportowych, świetnie sprawdzi się też jako klej do butów dziecięcych. Ma konsystencję żelu, jest przezroczysty. Nadaje się do skóry, tkanin i tworzyw sztucznych. Łatwy w użyciu i mocny, klei natychmiastowo.

Klej TADAM służy do naprawy podeszw, wkładek, brzegów, obcasów, nosków. Odporny na czynniki atmosferyczne. Naprawionego obuwia nie trzeba wystawiać na powietrze do wyschnięcia. Klej nie zawiera rozpuszczalników i nie jest łatwopalny.




Klej posiada bardzo precyzyjne zakończenie tubki, jest gesty przez co możemy nałożyć go tam gdzie chcemy bez obaw, że się rozleje poza. Dodatkowo nie ma aż tak odrażającego chemicznego zapachu jak np. popularne kleje sklepowe.



Szybko wysycha i jest przeźroczysty, dlatego gdy nam mimo wszystko trochę wypłynie, bo na przykład nałożymy za duża ilość, w ogóle tego nie widać.

Do tego jest bardzo tani! 
Można go znaleźć nawet w Biedronce!


Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger