WRRRRR.. cz.1

Wróciłam!
Z podbojów kuchennych rewolucji na rzecz mojej rodziny.
Wszyscy żyją, więc powinno być okej.

W sumie to ja skromna, chciałam podziękować kochanej grupie, za wparcie. I nie, nie jest to grupa AA, wiem, ze tak pomyśleliście cwaniaczki.

Ta właśnie grupa, od kilku miesiecy dostawała dawkę mojej pasji do pisania. To oni dali mi power do założenia tego oto blogoczegoś.

Nawet mam juz kilku fanów, prawda?
Pokażcie się w komentarzach, a nie boicie się zwariowanej zaszczurzonej.

Grupo Szczuromaniacy jesteście wspaniali!
Maniek, co do Ciebie, to żeś oszalał, zwariował, a w tym kasku coś Ci przygrzało.
Nie mniej jednak baardzo Ci dziekuję, żeś czytał moje wypociny.
Wiewiórka, Tobie też dziekuję!
Dziewczyny podsuwające pomysły o Was też pamiętam!


Do rzeczy więc, jak juz niektorzy wiedzą, zostałam bez pracy.
o jej jak mi przykro. Wcale nie jest mi przykro!
Jest mi wesoło. Radośnie. Szczęsliwie i nie wiem co jeszcze.
Mam dużo wolnego czasu, mój chłop ma mnie dość, szczury też mam nadzieje, że wy jednak nie znudzicie się mną tak szybko.

Opowiem, Wam historie dlaczego nie nadaję się do pracy.

Osoba taka jak ja, z własnym planem na życie(dwa dni w przód) nie lubi jak ktoś jej wpaja coś, czego nie zrobiła. Nie lubie jak ktoś mi coś narzuca. Wiec najlepiej będzie jak w czeluściach mojej wsi, zacznę coś robić sama. Bez koleżanek z pracy, bez szefa, czy też innych takich, którzy moje ambicje mogli by zrozumiec omylnie.

I znów bedzie o dupach, bo to co się wyczynia jest karygodne!
Moj rycerz, co ostatnio sprzątał w koloseum, rzucił wczoraj : JA MYŁEM, TY UZBRAJAJ.
Mówisz i masz.
- Skaaaarbieeee ta koszulka co ją miałeś wczoraj na sobie to nie jest za mała na Ciebie.
- Przykrótka trochę, a co ?
Trach, bach, umc, bum, truuum, traaaach.
- Nie nic.
I tak powstały hamaki i inne takie dla dzieci moich, tfu, naszych.

No i uzbrajam w między czasie, co to się ziemniaki na kuchence gotują. Upocona, bo przecież 24 stopnie w kwietniu to aż łooo. Jednak mądra ja w długich portach chodzę, co by anginy znowu nie mieć lub innej zarazy. Więc, ja upocona wieszam,trzaskam, bo Ci tu nagle pysk do oka się zbliża, ogon w tejże długiej nogace dresa prawilnego czujesz. Po uchu też posmyra wąsem. Odsuwasz się w końcu by zobaczyć swoje arcydzieło i patrzysz... i patrzysz... i kurde mać jego blada twarz nie widzisz już nic! Bo jak Ty piętro wyżej wieszałaś coś co miało hamaka przypominać chodź trochę, one już zrżerały te niżej. I żeś się znów babo zmęczyłą i naoddychałą zbyt szybko jak na Twoją codziennie rozwijającą sie kondycje, przez ćwiczenia zwane butelka do buzi, schyl sie do lodówki, wstań z łóżka i odpal kiepa.

Pani Kochana, Matko bosko Szczurasowsko, inne takie epitety koniec! Nie będzie hamaków. Będą wolno rzucone szmaty jak paragon z pogardą.

W koszykach dziury, patyki, schody, kuweta, miski, wszystko pogryzione. Bo co bo kolor nie taki ? Materiał? Zły plastik? Czy co znowu im dupa blada nie pasuje?

Siąść powiesić za ogony i znęcać się tylko laskocząc po tych cudaśnych łapeczkach, całując po brzuszkach. Gnoje jedne śmierdzące gówniary niewychowane.

KONIEC.

P.S. Idę im za karę serducha gotować w rosole.

Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger