Być kobietą, być kobietą...

Baba. Czyli ja.

Bo jestem kobietą, z krwi, kości tłuszczu, niechcianych włosów, rozstępów, krwinek i pryszczy (o te to kocham najbardziej) wstajesz rano, przeciągasz się wszystko idzie wręcz cudownie, bo co do rozstępów już przywykłaś (tak tygrysico!) tak do takich niespodzianek wątpię. 
Tak więc, wstajesz odsłaniasz okna, piekny dzień, nie musisz iść do pracy, wyobraź sobie ten śpiew ptakówi promienie słońca muskające Cię po Twoim pięknym kobiecym ciele...
Podchodzisz do lustra, ziewasz i przeciągasz się, widzisz jeszcze tylko na jedno oko, w końcu ostrość wraca, przecierasz oczy i co widzisz?!

 K%^& przyjaciel kobiety najlepszy! Pryszcz, na pół czoła!

Zauważalny z odległości minimum 10 metrów. 
Jest wielki, Ty wyglądasz jak jednorożec. 
Do oczu cisną się łzy, bo go dotknęłaś, a boli gorzej niż kopniak w wasze mniejsze czy też większe klejnoty Panowie! 
Siedzisz z depresją i wyjesz gorzej niż na Titanicu, kiedy to główna bohaterka rozłożyła się na drzwiach tak, ze jej królewicz się nie zmieścił.

Taki tam poranek zwykłej kobiety.

I jak już przy świecie jajników jesteśmy to mnie naszło, zgodnie z historią moją z życia wziętą z dnia wczorajszego.

Wiecie, na świecie jest bardzo dużo udoskonaleń, by ułatwić życie Nam.

No i takie jedno, spoczywało jakieś dwa góra trzy lata w czeluściach mojego pokoju, schowane głęboko z innymi przydasiami, by to nikt tego nie widział i zbędnych pytań nie zadawał.
Jako, że odkryłam go, że tam jest i się nie rozpadł nieużywany.
 Wyciągnęłam go z tych innych gratów, położyłam na biurku i tak siedziałam i patrzyłam co by z nim zrobić, nie żebym nie wiedziała jak się go używa. 
Wiem i to doskonale. 
Kiedyś próbowałam, jednak nie dałam rady się przełamać.
Wstyd używać może, może nie, nie wiem czy wolno mi to oceniać. 
Jedne kobiety zachwalają pod niebiosa. Inne zaś patrzą krzywo wzdrygają się na samą myśl. Pokażesz, że takowy posiadasz, to połowa wyjdzie, druga połowa spuści wzrok i na tym rozmowy niekontrolowane się zakończą.

Mój rycerz, sceptycznie nastawiony, gdy spytałam co myśli odpowiedział:
- rób co chcesz! Byle z umiarem i byś mnie w to nie mieszała.
I sobie poszedł do pracy. Ja w ręcę z tym kawałkiem plastiku, tworzywa sztucznego jak i metalu zapewne w srodku co by ten cały mechanizm napedzało.

No i siedzę ja durna z nogą na noge, broniąc sie jak tylko umiem.
A moją czupryne z odżywką przepełniają myśli.

Próbować? Nie próbować ? Schować? Wyrzucić?

Jako, że kobieta silna płcią jest w nocy, gdy o przeciąganie kołdry chodzi i gdy bóle menstruacyjne targają Nią jak starym fiatem. 

To się odważyłam!

Spodnie w dół, noga jedna na biurko, druga na oparcie fotela i jazda!
Urządzenie w ręku, przykładam, nie jest tak, źle. 

I tak się właśnie to wydarzyło!

Dzieki temu urządzeniu, bo o depilator tu chodzi, mam pięknie ogolone nogi! 
Jak nigdy Wam powiem, gładkie, piękne, bez zacięć i  innych dyrdymałów!

Owszem ciut bolało, pod kolanami czy na piszczelach, ale cud miód malina teraz!

Z pachami radzę uważać, bo jak mnie to depilowanie wciągłooo to żem chciała spróbować. NIE POLECAM.

Przyszedł rycerz, bo konia nie ma w garażu stoi. I ja żem wymachuje tymi szkitami by pochwalić się jakie to piękne cudowne i przecud urządzenie.
Ten popatrzył, żryć nałożył, legnął się. Zjadł i wyszedł, bo nie zniósł mojego samozachwytu co do nóg, które pozbyły się futerka!

I tak to kończę moją historię.
Pewnie coś się jeszcze dziś pojawi, więc zapraszam na wieczór!


Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger