Patronat - rekomendacja - Ludka Skrzydlewska "Po godzinach"

Maj przesycony był premierami książkowymi, ale jedną z najważniejszych dla mnie nowości jest książka od Ludki Skrzydlewskiej, którą wzięłam pod swoje skrzydła. Mowa tu o „Po godzinach”, czyli nietypowym biurowy
m romansie, z nutką kryminału.
Opis wydawnictwa:
Indiana Fisher, absolwentka Harvardu i asystentka dyrektora generalnego w renomowanej bostońskiej firmie deweloperskiej, początkowo żywiła przekonanie, że jej posada będzie trampoliną do sukcesu. Niestety, po roku spędzonym na podawaniu kawy, kserowaniu dokumentów, a przede wszystkim na chronieniu szefa firmy Ryana przed konsekwencjami jego własnej nieodpowiedzialności entuzjazm Indiany nieco przygasł.

Kiedy w Bostonie pojawia się starszy brat Ryana, Vincent - ponury, mrukliwy i zdaniem Indiany raczej podejrzany - życie zawodowe dziewczyny gwałtownie przyspiesza. Rozdarta pomiędzy mieszanymi uczuciami wobec Vincenta, a potrzebą chronienia swojego szefa młoda asystentka wkrótce przekonuje się, że ktoś chce przejąć firmę Ryana. Ktoś, kto nie zawaha się przed żadną podłością, by osiągnąć cel. Indiana, coraz mocniej uwikłana w niejasne układy biznesowe, nie przypuszcza, że i jej może grozić niebezpieczeństwo...

"Cały czas myślałam, że chciał ode mnie wyciągnąć coś na temat
mojego szefa, tymczasem on raczej próbował przejrzeć MNIE, bo to mnie podejrzewał o działanie przeciwko firmie."

Ludka Skrzydlewska - przemiła osoba, która mocno bierze sobie wszystkie rady do serducha! Skończyła naukę Uniwersytecie Śląskim i z wykształcenia została anglistką. Na co dzień pracuje w korporacji, jako kierowniczka. Od dziecka pisze i czyta. Uwielbia kryminały, romanse i sensacje, zwłaszcza wtedy, gdy te gatunki są z sobą połączone. Uwielbia planszówki, podróże, a także schować się z książką i po prostu zapomnieć o całym świecie czytając. Zadebiutowała na rynku swoją pierwszą papierową powieścią o tytule „Sentymentalna bzdura". Teraz umów wydawniczych ma już kilka i jej nowych powieści można się spodziewać już niebawem.


Indiana lubi swoją pracę, chociaż miała w niej być tylko na chwile. Jest asystentką szefa w firmie, która zajmuje się nieruchomościami. Jej zadania zaczynają się od parzenia kawy, przez umawianie spotkań, aż po wyciąganie z opresji dyrektora Ryana, który niejednokrotnie lubił zabalować w tygodniu. Kobieta stara się nie narzekać, chociaż w głębi duszy wie, że stać ją na coś lepszego.

Pewnego dnia w firmie zjawia się niezapowiedziany gość, ułożony, odpowiedzialny, punktualny i zabójczo przystojny brat Ryana, Vincent. Mężczyzna zjawia się w Bostonie, by zająć się mediami społecznościowymi oraz całym marketingiem, uważa, że jego brat dużo traci przez to, że nie dba o wizerunek firmy w internecie, a strona www od dawna wygląda na przestarzałą. Na swoją pomoc wybrał oczywiście Indy, ona jednak nie jest zadowolone z tego faktu i podejrzewa, że Vincent nie przybył wcale po to, by pomóc swojemu bratu... Niestety pewnego dnia odkrywa mroczne firmowe tajemnice i rozpoczyna śledztwo na własną rękę, co uda jej się odkryć? Do czego jej dociekliwość doprowadzi? Czy Indy będzie miała na tyle wytrwałości i odwagi, by doprowadzić sprawy do końca mimo uczuć, jakie nią targają do obu mężczyzn?

Wieczorem po raz pierwszy od dawna stanęłam przed naprawdę trudnym dylematem.
Jak powinnam się ubrać na kolację z Vincentem?

Dwoje braci, przystojnych, zabawnych, tak bardzo różnych, ale tak mocno pociągających, a pośrodku nich Indy, zwykła, ale uzdolniona kobieta, która nie wie, w którą stronę ma pójść. Za czarującym, zabawnym i śmiałym Ryanem czy może tajemniczym, ciut mrocznym, przystojnym Vincem. Wcale nie dziwie się, że nie może się zdecydować, sama miałabym niemały problem. Tego, którego wybierze, a może żadnego dowiecie się w książce.

Każda z nas po tytule i zapowiedziach chyba spodziewała się jednego — to będzie kolejny słodki, biurowy romans z typowym schematem, a tu proszę, autorka nieźle zaskoczyła. Początek książki zapowiada się spokojnie, miłostkowo i nie jedna z nas rzekła „to po co ta książka jest taka gruba” mniej więcej w połowie zaczyna się naprawdę sporo dziać i wtedy dowiadujemy się, dlaczego jest tak nie inaczej, a pod koniec żałujemy, że nie ma jeszcze kilku, a nawet i kilkunastu stron więcej!

Historia Indy, Ryana i Vincenta potrafi mocno wciągnąć. Spędziłam z nią jakby zliczyć prawie 24 godziny i nie żałuję ani chwili. Ludka ma świetny styl, dzięki czemu przerzucamy kartka po kartce i chcemy tylko więcej, nie mamy ochoty odkładać czytania nawet na chwilę. Mimo tego, że książka jest grubaskiem, ani trochę tego nie odczuwamy. Nic się nam nie dłuży ani nic nas nie męczy. Przez pierwsze strony wydaje nam się, że czytamy świetnie prowadzony romans, by później wejść w sensacyjny świat kryminału, a nawet i dobrego thrillera, który jest tak bardzo tajemniczy, że same nie wiemy, kto mówi prawdę, a kto kłamie. Możemy się tylko zastanawiać, by na końcu wszystko okazało się, zupełnie inaczej niż myślałyśmy.

"L. Skrzydlewska po raz drugi pokazała na co ją stać! To nie jest zwykły, nudny, biurowy romans, to historia od której nie można się oderwać! Polecam z całego serca, nie będziecie żałować!" - D.Poneta 

Dziękuję za cudowną współpracę z EditioRed, dziękuję za możliwość zostania patronatem tej historii i dziękuję Ludce Skrzydlewskiej za zabranie mnie w świat pełen intryg, miłości, ale też tajemnic i namiętności. Pisz jeszcze więcej, jeszcze mocniej i jeszcze bardziej!
Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger