Nie zakocham się! - Alex Light - recenzja

 Przyznam Wam szczerzę, że do przeczytania tej książki zachęciła mnie okładka. Bardzo lubię tą nową modę, ponieważ ja od zawsze wzdychałam do tych pięknych zagranicznych wydań i czekałam na moment, kiedy w końcu u nas zacznie się takie wydawać. I w końcu jest, myślę, że 2023 rok będzie kipiał od tego typu grafik na książkach. 


Opis wydawcy:

Siedemnastoletnia Becca Hart głęboko wierzyła w prawdziwą miłość. Uwielbiała czytać romanse i z dziecinną naiwnością wyobrażała sobie, że i jej kiedyś przyjdzie zakochać się bez pamięci. Na razie zamiast wielkiego uczucia przyszła wielka katastrofa: rodzice Bekki postanowili się rozwieść. Od tych strasznych chwil minęły już dwa lata, a Becca doszła do wniosku, że od prawdziwej miłości lepsza jest… ta fikcyjna. Kiedy więc jedna z koleżanek zaczęła zbyt namolnie wytykać jej brak chłopaka, dziewczyna postanowiła udawać, że jest w szczęśliwym związku, i uwolnić się w ten sposób od niechcianych komentarzy.
Brett Wells bardzo dobrze nadawał się do odgrywania roli „tego jedynego”, był jakby wyjęty z książkowego romansu. Ten wyjątkowo przystojny, utalentowany piłkarz nie miałby najmniejszego problemu ze znalezieniem sobie dziewczyny na randkę — w szkole był wyjątkowo popularny. Mimo to myślał przede wszystkim o przyszłości, wolał skupić się na pracy i rozwijaniu swoich talentów. Jego decyzja, aby udawać chłopaka Bekki, musiała więc wydawać się co najmniej dziwna. Brett jednak miał swoje powody…
Ta przezabawna historia opowiada o pierwszej prawdziwej miłości, o marzeniach i bolesnych zderzeniach z rzeczywistością. Mówi o tym, jak ulotna jest granica między udawanym romansem a prawdziwą miłością i jak trudne może być poznawanie drugiego człowieka. W tej opowieści są i śmiech, i łzy, i głębokie przemyślenia Tutaj każdy sam musi odpowiedzieć sobie na najważniejsze z pytań: czy warto kochać?
Czy warto zamienić swoje życie w opowieść o prawdziwej miłości?

Moja opinia:

Nie zakocham się to typowa, fajnie ograna w temacie lekka obyczajówka. Mamy tu Becce czyli normalną 17 latkę, która na co dzień zaczytuję się w romansach, a sama nie wierzy w to, że prawdziwa miłość istnieje poza książkami, bo w końcu to w nich wszystko jest pięknie, ładnie i zawsze kończy się happy end'em. Z drugiej strony jest Brett, szkolne ciacho, o którym marzy każda dziewczyna. Nie łączy ich nic poza jednym pocałunkiem, od którego zaczyna się ich związek, udawany związek. Czy aby na pewno?

Książka skierowana jest do młodszych czytelniczek, ale ja bardzo lubię młodzieżówki, są zazwyczaj lekkie, proste w odbiorze i nie są przesycone erotyką. Tutaj faktycznie czuć lekkość pisania, dzięki czemu historie czyta się bardzo szybko. Jednak historia tej dwójki wcale taka lekka nie jest, przyznam, że miejscami zakręciła mi się łezka w oku. Zwłaszcza w momencie... aa nie będę zdradzać więcej, bo zepsuję Wam całą zabawę z czytania. Dziękuję beYA za zaufanie i czekam na mój osobisty papierowy egzemplarz.



Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger