Policyjna miłość...

Policyjna miłość...

Czy może być coś lepszego niż dobra książka w czwartkowy wieczór?
O takiej właśnie Wam dziś opowiem.
Pierwsza część serii „Życiowi bohaterowie” nosi nie zbyt ciekawy tytuł „W kajdankach miłości". Okładka za to jest całkiem przyjemna dla oczu, nagi tors mężczyzny, strój policjanta. Do tego niebieski i czerwony akcent, który kojarzy mi się z przeciwnościami, jak dwa żywioły woda i ogień.
 Czyżby kolejny erotyk, który jest podobny do wielu innych? Otóż nie do końca. 
K.Bromberg potrafi zaskoczyć i tutaj również udało jej się to zrobić.




Grant jest policjantem. Gdy podczas obserwacji przestępców, przypadkowo wpada na swoją przyjaciółkę z dzieciństwa Emmerson nie potrafi już skupić się na pracy, a jego myśli krążą głównie wokół niej. Ostatnie ich spotkanie nie przebiegło zbyt dobrze, a słowa, którymi się zakończyło, dźwięczały mu jeszcze długo w głowie. Złamana obietnica i zawód nie dawały o sobie zapomnieć również Emmy. Mężczyzna chce odnowić kontakt z przyjaciółką z dzieciństwa, jednak ona nie ma zamiaru mu na to pozwolić. Nie ma zamiaru wpuścić na nowo Granta do swojego życia po tym, jak ją zawiódł. Dziewczyna nie ma już do niego za grosz zaufania. Jednak coś w głębi cały czas ciągnie ją do mężczyzny. Mimo jej woli budzą się w niej dawno ukryte emocje.

Mężczyzna jednak się nie poddaje. Walczy o to, by zbliżyć się na nowo do Emmerson. Chce odzyskać jej zaufanie mimo wszystko. Nie może przestać o niej myśleć i za wszelką cenę chce sprawdzić, czy z nią wszystko w porządku. Do tego chce sprawdzić, jak mocno wstrząsnęły nią wydarzenia z przeszłości i jaką kobietą się stała.


,,Nie możesz być Cyganką, kiedy masz korzenie. I chcę żebyś miała korzenie Em. Tutaj. Ze mną. Te, które splatają się z moimi i nigdy nie można ich wyrwać."

Co wydarzyło się w dzieciństwie, że Emmerson tak bardzo nie chce mieć nic wspólnego z Grantem, który za wszelką cenę chce udowodnić dziewczynie, że wtedy nie był po prostu w stanie zachować się inaczej?




Powieści od K.Bromberg czyta się bardzo szybko, są napisane przystępnym językiem. Dodatkowo zawierają naprawdę dużo dialogów, co powinno ułatwiać czytanie. Jednak to jest pierwsza książka tej autorki, która sprawiła mi trudność.
Nie do końca mogłam złapać rytm jej czytania. Już od samego początku czytałam ją z dużą rezerwą, często odkładając ją na półkę po kilku stronach. Co się tutaj wydarzyło? Nie mam pojęcia. Jednak, gdy doszłam mniej więcej do połowy, akcja tak mocno mnie wciągnęła, że na przemian płacząc i śmiejąc się, pochłonęłam ją do końca. Książka miejscami jest naprawdę mocna, a wspomnienia bohaterki wywierają na mnie tak ogromne wrażenie, że mam ochotę siąść i po prostu krzyczeć.

Uwierzcie mi, ta powieść potrafi nieźle namieszać w głowie.

Dziękuję Editio Red za możliwość przeczytania tej książki!

Lepiej zapobiegać niż leczyć...

Lepiej zapobiegać niż leczyć...


Hej!
Przychodzę do Was z opinią o dwóch szamponach, które miałam okazję testować już jakiś czas temu.


Kto chociaż raz nie zmagał się z problemem, jakim jest łupież?

U mnie pojawiał się on sporadycznie, jednak dawał o sobie mocno znać. Swędzenie skóry głowy czasami było nie do zniesienia. Po wielu próbach różnych drogeryjnych specyfików z pomocą przyszła mi firma Catzy Poland. Do mojej kolekcji dołączyło, aż dwa szampony.






💗Szampon przeciwłupieżowy Catzy Original Healing w czerwonym opakowaniu - przeznaczony jest do każdego rodzaju włosów. W jego składzie znajdziemy między innymi aż 1% pirytionian cynku, który ma za zadanie hamować rozwój szkodliwych patogenów oraz ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Produkt również pielęgnuje i poprawia kondycje włosów, a także skalpu. Dodatkowo świetnie sprawdza się do oczyszczenia włosów z różnego rodzaju silikonów, usuwa także toksyny, zanieczyszczenia, martwe komórki naskórka oraz pozostałości sebum i przede wszystkim łupież. Włosy po użyciu są miękkie, mają zwiększona objętość i są pełne blasku. Szampon pachnie delikatnie, można by powiedzieć migdałowo? Konsystencja jest średnia, dobrze się pieni, a do tego starcza na długo. Zamknięty jest z klasycznej białej butelce z czerwonymi dodatkami. Po dłuższym stosowaniu go, łupież znika. Jak do tej pory nie miałam ani jednego nawrotu tego problemu. Oby tak już zostało na zawsze.

Obietnica producenta:
Szampon zawiera substancję aktywną, pirytionian cynku w stężeniu 1%. Ilość zastosowanego związku sprawia, że produkt działa bardzo skutecznie w walce z łupieżem i jego następstwami. Healing Shampoo starannie oczyszcza skórę głowy i eliminuje łupież. Poza właściwościami przeciwłupieżowymi, pielęgnuje włosy, nadaje im blask, miękkość i puszystość. Ma przyjemny, migdałowy zapach.





💗Ziołowy szampon przeciwłupieżowy Herbal Healing Catzy w zielonym opakowaniu - przeznaczony jest do włosów przetłuszczających się. W jego składzie znajdziemy między innymi 1% pirytionianu cynku, a także ekstrakt z rozmarynu, ekstrakt z rumianku, ekstrakt z pokrzywy, a także ekstrakt z brzozy. Dzięki tym składnikom szampon również pielęgnuje nasze włosy i skórę głowy. Odniosłam wrażenie, że ten produkt jest trochę łagodniejszy niż jego poprzednik. Skutecznie usuwa martwy naskórek, pozostałości sebum, a także inne zanieczyszczenia.

Produkt ma właściwości przeciwgrzybiczne, antybakteryjne oraz pielęgnacyjne. Nadaje się do stosowania, nie tylko przy walce z łupieżem, a także jako kuracja naprawcza dla naszych włosów. Dzięki znajdujących się w nim ekstraktom roślinnym, które są źródłem witamin, olejków eterycznych, flawonoidów, betuliny, kwasu betulinowego oraz garbników specyfik spowalnia procesy starzenia, łagodzi stany zapalne, a także zatrzymuje działanie wolnych rodników. Działa także oczyszczająco i wzmacniająco na cebulki naszych włosów. Reguluje również wydzielanie sebum.
Włosy po użyciu są miękkie, gładkie, ładnie się błyszczą, a do tego skóra głowy nie swędzi. Jest nawilżona i odżywiona.

Obietnica producenta:
Healing Herbal Shampoo przeznaczony jest do stosowania w przypadku łupieżu i włosów silnie przetłuszczających się. Posiada właściwości oczyszczające, eliminuje łupież. Nadaje włosom puszystość i połysk. Obok pirytonianu cynku 1%, substancji o działaniu przeciwbakteryjnym i przeciwgrzybiczym, wzbogacony jest w ekstrakty z brzozy, rozmarynu, rumianku i pokrzywy, substancji o działaniu przeciwłojotokowym i przeciwłupieżowym.




Oba szampony świetnie spełniają swoją role i pewnie nie raz do nich wrócę, chociażby profilaktycznie!
Niegrzecznie...

Niegrzecznie...


Kolejna powieść duetu, który zna każda kobieta kochająca romanse. Mowa tu oczywiście o Vii Keenland i Penelope Ward. Gdy tylko zobaczyłam, że pojawiła się możliwość zrecenzowania kolejnego tytułu od nich, nie zastanawiałam się i od razu chętnie przyjęłam propozycje Editio Red. Książka „Zbuntowany dziedzic” to krótka- jak dla mnie - opowieść o dwójce bohaterów.





Pierwszą z nich jest Gia, młoda, pełna temperamentu kobieta. Wynajmuje ona domek letniskowy w Hamptons, gdzie czynsze są bardzo wysokie. Dlatego skusiła się na zamieszkanie ze współlokatorami. Zamieszkała tam, by bardziej wczuć się w rolę przy pisaniu książki, a dokładniej romansu. Jednak wena towarzyszyła jej tylko do pierwszych trzech rozdziałów. Gdy udzieliła, się jej presja czasu zapał zniknął i nie mogła wykrzesać z siebie więcej niż kilka słów dziennie. Wszystko, co pisała, kasowała i wracała do punktu wyjścia. Pewnego dnia, zostaje poproszona przez swoją koleżankę Riley o zastępstwo w barze „The Heights” ma tam stanąć za barem, obsługiwać klientów, uśmiechać się i robić bardzo wymyślne drinki. Jak się domyślacie, Gia zgadza się na tę propozycję, jednak tylko ze względu na to, że brakuje jej pieniędzy. Gdy impreza się rozkręca, a w bardzo jest coraz więcej osób, dziewczyna kompletnie nie umie sobie poradzić. Drinki, które robi, nikomu nie smakują, myli się również w cenach trunków. Przez większość czasu przygląda się jej mężczyzna, który zupełnie nie pasuje do otoczenia. Ma na sobie skórzaną kurtkę, jego ręce pokryte są tatuażami, a na twarzy maluje się pogarda. Tutaj właśnie poznajemy Rush'a. Bogatego i przystojnego mężczyznę, właściciela baru, w którym pracuje Gia. Dziewczyna podchodzi do niego, by przyjąć zamówienie i oczywiście myli się po raz kolejny co do ceny. Rush długo nie zastanawiając się, mówi otwarcie, kim jest, każe jej opuścić lokal, a także informuję ją, że Riley za samowolę właśnie wyleciała z pracy. Gdy mężczyzna przekazuję tą, wiadomość otrzymuje kolejną, od swojego ochroniarza. Pracująca w klubie hostessa właśnie rzuciła robotę i wyjechała. Rush nie ma wyboru, Gia zostaje postawiona przed faktem dokonanym. Jeżeli nie chce by jej koleżanka, wyleciała z pracy, musi zastąpić byłą hostessę. Dziewczyna zgadza się na propozycję pracodawcy, skuszona zarobieniem dodatkowych pieniędzy. Tutaj właśnie rozpoczyna się cała przygoda tych dwojga ludzi, którzy spotkali się przypadkiem, a wyszła z tego niezła przygoda. Im bardziej upierają się, że nic do siebie nie czują, tym bardziej widać przysłowiowe iskry między nimi.



Właściciel lokalu Rush to bardzo bogaty człowiek. Jednak nie zarobił tych pieniędzy sam. Gdy był młodszy, otrzymał spadek po swoim biologicznym dziadku. Mężczyzna mimo tego, że ma brata w podobnym wieku oraz ojca, nie utrzymuje z nimi szczególnych kontaktów. Raczej ograniczają się one tylko i wyłącznie do zakresu firmowego. Rush'a wychowała tylko matka, która jest artystką, a do tego cudowną kobietą, która zrobiłaby wszystko, by chłopak był szczęśliwy. On jednak nie daje sobie możliwości bycia szczęśliwym. Uważa, że to jaki był jego ojciec, ma wpływ na to, jak on będzie w przyszłości zachowywał się jako rodzic, a także mąż. Twierdzi, że nigdy nie może być związku, bo nie chce skrzywdzić żadnej kobiety. Dlatego w jego telefonie, aż roi się od numerów telefonu do dziewczyn, które mają podobne podejście do niego. Zależy im tylko i wyłącznie na zbliżeniach cielesnych. Myśląc o Gii, wie, że nie może sobie pozwolić na to, by złamać jego jedną, żelazną zasadę. Nigdy nie umawia się ze swoimi pracownicami. Chce trzymać się od tej kobiety z daleka, jednak kompletnie mu to nie wychodzi. Zamiast spędzać czas z jedną ze swoich kochanek, woli siedzieć przy barze i obserwować jak jego nowa pracownica radzi sobie z klientami, tu musi przyznać, że jest w tym genialna.
Czy Rush przełamie się i złamie swoją zasadę? Oczywiście, że tak. Na tym właśnie polega romans. Mężczyzna jest zauroczony zadziornością Gii. Dziewczyna za to myśli ciągle o Rush'u



Jak potoczy się ich historia? Czy Rush będzie chciał poznać wszystkie sekrety, które skrywa Gia? Jakie konsekwencje czynów będą się za nimi ciągnęły? Czy los połączy ich drogi na zawsze?



To jedna z tych historii, których końcówka wbija mnie po prostu w fotel. Jak nie lubię książek, które kończą się źle, tak tutaj urwanie w bardzo ważnym momencie omal nie zmiotło mnie z powierzchni ziemi. Uwierzcie mi, że po przeczytaniu tej powieści, będziecie miały ochotę przeklinać i będziecie szukać, czy aby na pewno to już koniec. Ja mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać drugą część tej serii, która ma pojawić się u nas pod koniec maja. Jeżeli lubicie tego typu historie, to musicie sięgnąć po „Zbuntowanego dziedzica”.



Bardzo podoba mi się motyw misiaczka, który z wierzchu jest oschłym, chamem, bez grama empatii, a pod tą okropną warstwą skrywa naprawdę dobrego, czułego i romantycznego mężczyznę. Do tego mamy kobietę, która jest szalona, uparta do tego potrafi manipulować ludźmi i zawsze zrobi tak by wyszło na jej. Oczywiście ma również niewyparzoną buźkę, która urzekła Rush'a. To na pewno nie ostatnia książka spod pióra mojego ostatnio ulubionego duetu, która tutaj zrecenzuje. Czekacie na więcej?






Wydawnictwo: Editio Red
Rok wydania:  2019
Format: Książka
Liczba stron: 264
Cykl: The rush
TOM I


Powrót do przeszłości...

Powrót do przeszłości...

Po alkoholu jesteście szczerzy do bólu czy może bierze was na wspominki? 
Ja nie pije, ale pamiętam z czasów nastoletnich, że mnie włączało się zazwyczaj love story i nie jednokrotnie wymsknęło mi się napisać SMS do mojego byłego. Jak bywało u Was? 

Kolejna pozycja na mojej liście książek przeczytanych to właśnie „Napij się i zadzwoń do mnie". Jak zawsze Penelopa Ward trzymała poziom i muszę przyznać, że jestem ostatnio jej wielką fanką. Czytam wiele jej nowych, jak i starszych książek. Lubie jej twórczość solo, jak i w duecie z Vii Keeland. 


Tancerka brzucha Rana Saloomi właśnie wróciła do domu po ciężkim dniu w pracy. Postanawia, że spędzi miły wieczór w towarzystwie butelki wina. Po opróżnieniu prawie całej wzięło ją na wspominki czasów, kiedy była nastolatką i mieszkała z rodzicami u ludzi, którzy byli bardzo bogaci mianowicie u Państwa Roderick.

Oni natomiast mieli trochę starszego od niej syna. Rana podkochiwała się w nim. Jednak nigdy mu o tym nie powiedziała, za bardzo się wstydziła między innymi przez to, jak wyglądała. Włosy ścięte na chłopaka, kilka kilogramów za dużo i w głowie ciągła myśl, że jak mu powie to, zepsuje ich relacje. 

Po krótkim namyśle dziewczyna postanowiła zobaczyć, jak zmienił się chłopak, zaczęła szukać w internecie i właśnie tam znalazła numer jego komórki. Długo nie czekając, zadzwoniła i wykrzyczała mu wszystko, co leżało jej od zawsze na sercu. Miała ogromny żal do chłopaka, że gdy musiała się wyprowadzić, nie przyszedł się z nią nawet pożegnać. Rozłącza się, gdy tylko wraca jej rozsądek. Czuje, że popełniła ogromny błąd, pakując się znowu w życie mężczyzny.



„Za każdym razem, kiedy ogarniała mnie ta melancholia, z jakiegoś powodu moje myśli zaczynały zawsze krążyć wokół Landona. Nie miałam pojęcia, dlaczego po trzynastu latach wciąż myślałam o tym chłopaku. Choć technicznie rzecz biorąc, teraz był już mężczyzną”.

 Jak się okazuje, Landon, jej dawny przyjaciel nigdy nie zapomniał o Ranie Bananie — Takie właśnie miała Rana przezwisko, gdy była nastolatką. 

Chłopak nie mówi jej, czemu jej nie szukał i co w sumie wydarzyło się tamtego dnia, gdy musiała wyjechać. Rana i London rozmawiają ze sobą codziennie. Nie potrafią przestać o sobie myśleć i jak się okazuje, nigdy nie przestali do siebie czegoś czuć. Gdy rozmowy stają się coraz dłuższe i bardziej otwarte, okazuje się, że jest naprawdę dużo niedomówień między nimi, ale chcą je powoli wyjaśnić. Nie planują jednak się spotkać już nigdy, ponieważ Rana nie chce pokazać Londonowi, jak wygląda. Właściwie nie chce pokazać mu jednej części swojego ciała, a mianowicie twarzy. 

Podejście dziewczyny zmienia się diametralnie, gdy London przestaje odpowiadać na SMS, a na ostatni, jaki wysłała, odpowiedział jej.. jego kolega. Przekazując niestety smutną wiadomość, że Landon miał wypadek oraz że leży w szpitalu. Kobieta długo nie myśląc, wybiega z pracy, biegnie na pierwszy lepszy samolot, nie przejmując się tym, że wciąż ma na sobie strój do tańca brzucha. 

Co na jej przylot Landon? Jak zareaguje? Czy zechce z nią porozmawiać? 


"Muszę ci to powiedzieć, Landon. Strasznie chcę ci to powiedzieć. POWIEM ci. Ale nie dzisiaj. Nie chcę tego zrujnować.” 


Jakie tajemnice oboje skrywają? Czy London zrozumie postępowanie Rany? A czy Rana kiedykolwiek oswoi się z myślą o przeszłości Londona? 


Romans przepełniony ogromnymi tajemnicami, a także problemami z życia codziennego. Opowiada o tym, jakie konsekwencje ciągną za sobą błędy z młodości. Jeżeli jesteś kobietą, która ma akurat ochotę uronić kilka, albo i nawet kilkanaście łez przy jej zakończeniu to ta książka jest właśnie dla Ciebie. Pochłonęłam ją jednym tchem wieczorem, jest lekka, przyjemnie się czyta i trzyma w napięciu bardzo mocno! Tutaj również dziękuje wydawnictwu Editio Red za możliwość przeczytania tej książki!
Grecki romans...

Grecki romans...



Co do twórczości naszych rodowitych pisarek nigdy nie wątpiłam w ich talent. Najpierw K.N.Haner przyciągnęła mnie do siebie i teraz nie potrafię oderwać się od jej książek, a teraz trafiłam na kolejną kobietę, która potrafi bawić się słowem i napisać naprawdę świetny tekst.
 Tutaj mowa oczywiście o Małgorzacie Falkowskiej, która napisała swój pierwszy romans (mam nadzieję, że nie ostatni). Kobieta wie, co robi, potrafi przenieść nas tam, gdzie dokładnie znajdują się bohaterowie.
 Jednak jeżeli spodziewacie się, że będzie to erotyk typu Grey, rozczarujecie się. 
Tutaj toczy się piękna i niezakończona happy endem historia przepełniona miłością, rozczarowaniem oraz nutą tajemnicy.



Niedawno zdająca maturę dziewiętnastolatka ma na imię Gabrysia. Jak tylko kończy się jej dwuletni związek z Markiem, który po prostu ją zostawia, Gabrysia chce uciec jak najdalej stąd. Nadarza się okazja i trafia do pracy na jedną z wysp Greckich — Kos. Tam oczywiście poznaje cudownego mężczyznę, jakim jest Ilias. Jednak na samym początku nie przypadają sobie do gustu. Odniosłam nawet wrażenie, że się nie lubią, jednak zagłębiając się dalej, ich relacja się zmienia, nabiera tempa i wychodzi z tego naprawdę fajna przygoda. Na samym końcu łamie mi serce, jednak mam nadzieję, że historia rozwinie się jeszcze bardziej w drugiej części i tam już zobaczymy „żyli długo i szczęśliwie”.

„Chciałam, by cierpiał. Tak samo, jak ja przez niego”.

Znawczyniom tematu — romans, już przychodzi na myśl „On bogaty, ona biedna szara mysz” nie zupełnie. Dwójka głównych bohaterów to młodzi ludzie zaczynający dopiero poznawać świat od tej dorosłej strony. Sieć kłamstw, niedopowiedzeń, a także ostry seks, a z drugiej strony romantyczni bohaterowie. Co z tego wyniknie? Zapewne nic dobrego.

„Znów narosło we mnie pragnienie. Nie wiem, dlaczego ta dziewczyna wywoływała u mnie takie emocje. Może to przez jej zgrywaną niedostępność? A może to wina jej włosów, które zapadły w moją pamięć.”

Cały zarys fabuły bardzo mi się podobał i nie chce opowiedzieć Wam więcej, ponieważ za dużo zdradzę. Uwielbiam takie książki i już nie mogę doczekać się drugiego tomu. Niżej zostawiam Wam opis wydawcy, co sądzicie? Ja z całego serca polecam i dziękuje wydawnictwu Editio Red za możliwość przeczytania tej świetnej powieści.





„Gorący romans na jednej z greckich wysp.
Miłość nie szuka podobieństw, wystarczy jej wzajemne przyciąganie!
Gabi ma dziewiętnaście lat, niedawno zdała maturę. Równocześnie z egzaminami maturalnymi zakończyła się jej znajomość z Markiem — dwuletni związek, w którym pokładała nadzieje. By nie myśleć o niepowodzeniu, prosi ciotkę pracującą w biurze podróży o pomoc w znalezieniu zajęcia z dala od domu. Kobieta proponuje Gabi pracę animatora w jednym z hoteli na wyspie Kos. To właśnie tam dziewczyna poznaje Iliasa, który w ramach kary musi pierwszy raz w życiu pracować. Jednak jako syn właściciela hotelu postanawia się nie przemęczać — żyć beztrosko, jak dotychczas, i wciąż szukać seksualnych wrażeń. Mimo niechęci do pracy zgadza się pomóc Gabi — i skrada jej serce. Przemilcza tylko kilka tajemnic. Tymczasem przeszłość obojga nie da o sobie zapomnieć.
Jak skończy się historia, której bohaterowie rzucili na szalę miłość i kłamstwo?”
Miłość, to trudna sprawa...

Miłość, to trudna sprawa...

Pierwsza część książki „Sponsor” od K.N.Haner miała już dawno swoją premierę, a ja zbierałam się długo do napisania jej recenzji.

Już na wstępie muszę zaznaczyć, że seria tych książek pozostawia po sobie niezłego kaca książkowego, po którym ja nie mogłam się długo pozbierać.




W pierwszym tomie poznajemy głównych bohaterów, jakimi są Nathan i Kalina.
Nathan to mężczyzna wymarzony dla większości kobiet. Ma w życiu wszystko, co potrzeba urodę, firmę, a także kobiety. Jednak z nimi jest tylko dla jednego. Liczy się po prostu seks. Znajduje je najczęściej w luksusowych galeriach, kiedy akurat one są na zakupach i same szukają pieniędzy. Wtedy właśnie Nathan proponuje im czysty układ-sponsoring. W życiu mężczyzny jest również jego matka, która w latach swojej świetności była znaną na całym świecie modelką. Teraz jednak zachorowała na raka i cały czas spędza w klinice. Dodatkowo bohater ma jedną przyjaciółkę, do której zawsze może zadzwonić, gdy akurat ma swoje potrzeby, a nie ma ochoty szukać kolejnej dziewczyny po galeriach. Jest nią Kate, mężatka o wiele starsza od niego, która jest również dobrą przyjaciółką jego matki. Kobieta oczywiście nic nie wie o układzie, który ma jej syn z jej bliską koleżanką.

Kalina za to jest zwykłą 21-letnią studentką. Mieszka w domu jednorodzinnym z siostrą — Sabriną, która ma 4 lata i rodzicami. Tworzą naprawdę świetną rodzinę. Dziewczynie nic nie brakuje i wiedzie spokojne, idealne życie. Odpuszcza sobie jakiekolwiek relacje damsko-męskie poza przyjaźnią z Edem, sąsiadem z naprzeciwka, którego zna od dzieciństwa. Na związki nie ma ani ochoty, a tym bardziej czasu.

Każdy z bohaterów żyje sobie spokojnie, nic o sobie nie wiedząc, aż do jednego pochmurnego i deszczowego dnia. Kalina jedzie w tym dniu na uczelnie swoim ulubionym rowerem. Jedna przez brzydką aurę jest jej zimno, cała dygocze i nie może skupić się na jeździe. Pech chciał, że wjeżdża na ulicę w ogóle nie rozglądając się prosto pod koła luksusowego samochodu. Oczywiście nim kieruje nikt inny jak sam Nathan, który nie miał szans, by zatrzymać auto. Długo nie myśląc zabiera dziewczynę z ulicy i pędzi z nią do szpitala. Kalina na przemian budzi się i odzyskuje przytomność, nie wie, czy to sen, czy jawa.

Gdy są już na miejscu, mężczyzna zauroczony urodą Kaliny postanawia zaprosić ją na spotkanie. Studentka nie zdaje sobie oczywiście sprawy, o co nieznajomy chce ją zapytać przy kawie. Mimo tego, że jest cała spięta i bardzo się denerwuje i postanawia pójść. Jednak gdy Nathan proponuje jej układ, otrzymuje od Kaliny odpowiedz jakim jest uderzenie prosto w twarz. I tym właśnie akcentem, kończy się znajomość tej pary, która w ogóle do siebie nie pasuje.

Kalina, wracając z ostatniego i już zdanego egzaminu podjeżdża pod dom, gdzie okazuje się, że wybuchł w nim gaz. Rodzice dziewczyny zginęli na miejscu, zostały we dwie. Ona 21 studentka i jej młodsza czteroletnia siostra, Sabrina. Od tego czasu mieszkają tymczasowo u ciotki Joanny, która nie oszczędza sobie w prowadzeniu bardzo bogatego życia towarzyskiego, a także czasem zostają u Eda, czyli byłego już sąsiada rodziny.

Po pół roku, podczas zakupów niespodziewanie spotykają Nathana, który mimo protestu kupuje lalkę barbie małej, a Kalina nie chcąc wzbudzać litości, nie mówi nic na temat wypadku, jaki przytrafił się ich rodzicom. Mężczyzna proponuje odwieźć dziewczyny do domu, Kalina podaje mu adres Eda, jednak na miejscu okazuje się, że nikogo nie ma w mieszkaniu. Nathan oczywiście proponuje im, że zaczekają u niego i nie chce słyszeć odmowy z ich strony. Mężczyzna jest w ogromnym błędzie, bo jego intuicja podpowiedziała mu, ze Sabrina jest córką dziewczyny, a nie ma bladego pojęcia, że jest to jej siostra. Postanawia, że musi im pomóc.

Życie tej trójki zmienia się jak obraz w kalejdoskopie.
Kalina nie wyobraża sobie być utrzymanką Nathana, a on? Nie potrafi zrozumieć co czuje. Dodatkowo co rusz jak to w powieściach K.N. Haner bywa, wypływają to coraz nowsze wątki, nie tylko te złe, ale ich za to jest najwięcej.

Dziewczyna po dłuższym czasie poznaje nie tylko Nathana, ale również jego matkę. Starsza kobieta nie może przepuścić takiej okazji, uważa, że Kalina jest wprost stworzona do pracy z aparatem i każe synowi umówić ją z Blakiem Woodem, który jest profesjonalnym fotografem, a także przyjacielem matki mężczyzny.

Woodowi bardzo podoba się Kalina. Czy dziewczyna zostawi Nathana i rozpocznie cudowną podróż życia z bogatym fotografem? Jakie jeszcze tajemnice skrywa rodzina Nathana, o tym oczywiście dowiecie się w drugiej części tej zabawnej, przepełnionej tajemnicami, zwrotami akcji oraz namiętnością historii.

Gdy już znacie pierwszą część serii, muszę Wam koniecznie przedstawić od razu następną.
Ileż to ja się na nią naczekałam. Jak pisałam, pierwszy tom ukazał się w listopadzie 2018 roku, a druga część wyszła dopiero w lutym 2019.


Ta część zaczyna się dość przykro, ponieważ Kalina codziennie toczy walkę o swoją sprawność fizyczną. Ćwiczenia, rehabilitacja, a także ból towarzyszy jej praktycznie cały czas. Dodatkowo znowu została sama w opiece nad Sabriną.
Nathan to już zamknięty rozdział. Nie odzywał się do niej od wypadku, o którym przeczytacie w pierwszym tomie. We wszystkich obowiązkach oraz rehabilitacji pomaga jej Ed, który pozostał przy jej boku po wszystkich wydarzeniach z przeszłości. 

Tylko na niego teraz mogła liczyć. Przyjaciel już od dawna podkochiwał się w dziewczynie, jednak ona nie czuła kompletnie nic do niego prócz zwykłej przyjaźni. Po kilku stronach, życie Kaliny na nowo się komplikuje, bo gdy jest na zakupach w galerii, spotyka swoją dawną miłość, którą już dawno ukryła i miała nadzieję, że nigdy więcej nie zobaczy Nathana, chociaż w głębi duszy niczego innego nie pragnęła. Jak to w romansach bywa, uczucie powraca. Na nowo zaczyna palić się żywym ogniem. 

Para chce dać sobie kolejną szansę na wspólne życie. Jednak nie jest to takie proste. Gdy cieszą się wspólną sielanką i już wszystko jest na dobrej drodze by wyszli na prostą. W mieszkaniu zjawia się ciotka Kaliny, Joanna i prosi o pomoc. Dziewczyna jest w szoku po rozmowie z kobietą. Dalsze losy Kaliny i Nathana jako pary znowu są zagrożone, a co chwile wychodzą coraz to większe problemy, a także demony z przeszłości mężczyzny dają o sobie znak. 

Czy sobie z tym poradzą? Czy dadzą sobie kolejną szansę? Jaki udział ma w tym wszystkim Ed i Joanna, a nawet Kate? To już musicie doczytać sami.

Seria przyciągnęła mnie do siebie już samą okładką. Piękne grafiki kobiet w połączeniu z bielą, a także złotymi napisami. Wnętrze tej książki to istny wir, który nas porywa już na początku i stopniowo wciąga coraz głębiej. Czytając tą książkę, nie będziemy się nudzić, nie będziemy przysypiać, będziemy chcieć więcej i więcej. To taj jak wejść do domu strachów, nigdy nie wiemy, kiedy spodziewać się kolejnego, zupełnie nieprzewidzianego zwrotu akcji.

Kasia potrafi stworzyć cudowne historie. W których uwielbiam się zatracać. Dziękuje wydawnictwu EditioRed za egzemplarz recenzencki, a także Kasi, za to, że nadal pisze i za niedługo znowu będę mogła wziąć jej kolejną książkę w dłoń.

Przypominam, że ruszyła właśnie przedsprzedaż książki „Drwal” w Empiku. Przesyłka będzie wychodzić znacznie wcześniej niż sama premiera książki nastąpi, więc polecam serdecznie!
Miłość w podróży?

Miłość w podróży?

Penelope Ward oraz Vi Keeland jeszcze mnie nigdy nie zawiodły.
Obie autorki budują cudowną atmosferę w swoich książkach i często sama się gubię w moich podejrzeniach co do zakończenia historii w książce. Tak było również w tej.
Przedstawiam Wam "Słodkiego drania" od Editio Red.

Aubrey czyli główna bohaterka, jest pogrążona w cierpieniu przez rozstanie się z mężczyzną. Postanawia zostawić wszystko w tyle i uciec gdzieś daleko. Pakuje cały swój dobytek do samochodu i jedzie prosto do Kalifornii. Po drodze na jednej ze stacji benzynowych, w niemiłej sytuacji poznaje faceta o imieniu Chance, który pochodzi z Australii. Nie jest z tego faktu zbytnio zadowolona jednak zgadza się mu pomoc po tym jak oświadcza jej, że jego motocykl się zepsuł.

Od tego czasu ruszają razem w podróż. Na początku towarzyszy im napięta atmosfera - w sumie to bardziej głownej bohaterce nie podoba się taki układ zdarzeń. Chance za to pozwala sobie na więcej i odbiera nawet jej telefon, gdzie akurat postanowił zadzwonić do niej jej były. Aubrey już ma ochotę zatrzymać się i wywalić za drzwi Chance jednak przez swoją nieuwagę potrąca kozę. Oboje decydują, że muszą poszukać najbliższego weterynarza. W ten sposób, dziewczyna podróżuje nie tylko z zarozumiałym facetem z Australii, a również z ofiarą potrącenia - kozą. 

Po tych przygodach para więcej ze sobą rozmawia, ba! Nawet zaczynają się dogadywać. Gdy podróż dobiega końca, oboje są w sobie zakochani i lądują w łóżku. Jest jedno małe "ale", gdy kobieta budzi się rano w hotelowej sypialni odkrywa, że jej partner zniknął. Czeka na niego jeszcze pare godzin. Jednak postanawia jechać do swojego wcześniej obranego celu, czyli nowego domu i nowego życia. 

Aubrey długo dochodzi do siebie po nocy spędzonej w hotelowym łóżku z przystojnym Australijczykiem. Gdy jednak postanawia ułożyć sobie życie. 
Chance wraca i chce wytłumaczyć dziewczynie swoją nieobecność oraz zniknięcie po cudownej nocy. 

Czy kobieta zdecyduje się wysłuchać mężczyzny? Czy da mu szanse i zaburzy na nowo swoją stabilizację w życiu? 

Tego dowiecie się właśnie w książce "Słodki drań".
Zachęcam Was do sięgnięcia właśnie po tę powieść, a nie pożałujecie!



Tutaj zostawię Wam oczywiście opis wydawcy


"Stacja benzynowa gdzieś na pustkowiu Nebraski nie jest zbyt romantycznym miejscem, zwłaszcza kiedy jesteś w kiepskim humorze. Aubrey była. Znużona wielogodzinną trasą w perspektywie miała jeszcze wiele godzin dalszej jazdy. Uciekała przed swoją przeszłością, chciała ukoić złamane serce i rozpocząć nowe życie w Kalifornii. Chance, zarozumiały przystojniak z Australii, wkurzył ją od pierwszego wejrzenia. Był niesamowicie seksowny, ale do przesady arogancki. Dziewczyna przestałaby o nim myśleć pięć minut po odjechaniu ze stacji, gdyby nie problem z kołem, którego sama nie była w stanie zmienić. Również Chance nie mógł wyruszyć w dalszą podróż — nie umiał poradzić sobie z awarią motocykla. Chcąc nie chcąc, dalej pojechali razem.


Wkrótce Aubrey z zaskoczeniem odkrywa w tym pewnym siebie zarozumialcu najlepszego kompana podróży, jakiego mogłaby sobie wymarzyć. A i Chance wygląda na faceta, który również czuje do dziewczyny coś więcej. Wyprawa wydłuża się do kilku dziwnych, ale cudownych dni. Jest zabawnie, miło, a napięcie między nimi rośnie. Audrey coraz bardziej zakochuje się w przystojnym Australijczyku i wszystko zdaje się zmierzać do szczęśliwego końca, gdy któregoś dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Chance znika bez pożegnania...



To opowieść o zabawnych przypadkach, namiętności i pożądaniu, ale również o trudnych wyborach, cierpliwości i przyjaźni. O rozterkach, smutku i tęsknocie za ukochaną osobą. Ta historia pełna jest zaskakujących zwrotów akcji, uśmiechów, łez i radości. Od kart tej książki nie oderwiesz się aż do ostatniego zdania!



Po prostu zniknął... Tego się nie robi takiej dziewczynie!"

Kiedy my już stwierdzamy, że znamy zakończenie, jest nagły zwrot akcji i wszystko znowu się komplikuje. Oj jak ja to kocham w powieściach.



 Książka napisana jest strasznie prosto, co ułatwia szybkie czytanie, bo uwierzcie mi, tę książkę bedziecie mieli ochotę pochłonąć od razu całą!



Copyright © Kobieta inspiruje , Blogger